Martina Hingis i Sania Mirza ostatnią wspólną porażkę poniosły pod koniec sierpnia ubiegłego roku. Wówczas w półfinale turnieju w Cincinnati zatrzymały je reprezentujące Tajwan Yung-Jan Chan i Hao-Ching Chan. Od tego momentu trwa niesamowita seria zwycięstw Szwajcarki i Hinduski, które wygrały US Open, azjatyckie turnieje w Guangzhou, Wuhanie i Pekinie oraz Mistrzostwa WTA. W obecnym sezonie triumfowały natomiast w Brisbane, Sydney i Australian Open.
W czwartek Hingis i Mirza wygrały 37. mecz z rzędu, pokonując w I rundzie deblowych zmagań w Sankt Petersburgu Jelenę Ostapenko i Jewgieniję Rodinę 7:5, 7:5.
- Seria zwycięstw, którą cały czas udaje nam się podtrzymać, jest niesamowita - przyznała Mirza. - Wiemy, że potrafimy zagrać naprawdę dobrze, jednak czasami zaskakujemy same siebie. Chcemy cały czas iść do przodu - dodała.
Szwajcarka i Hinduska zgodnie przyznały, że liczą wygrane spotkania i zdają sobie sprawę, że są coraz bliżej niesamowitego osiągnięcia Heleny Sukovej i Jany Novotnej, które w 1990 roku zanotowały aż 44 kolejne zwycięstwa z rzędu. Hingis i Mirzie daleko jednak do rekordu wszech czasów należącego do Martiny Navratilovej i Pam Shriver. Wspomniane tenisistki były niepokonane od 109 meczów.
Kolejnymi rywalkami liderek rankingu będą Rosjanki Daria Kasatkina i Jelena Wiesnina. Na lepszą z tej pary już czeka w półfinale duet hiszpański Anabel Medina i Arantxa Parra.
Zobacz wideo:
Duńczycy oburzeni wyborem Karoliny Woźniackiej na chorążego w Rio