Pochodzący z Głogowa Michał Przysiężny w ostatnim czasie walczył z kontuzją dolnej części pleców. Jego przerwa mogła być dłuższa, jednak ostatecznie zagra w Gdańsku z Argentyną. W piątek zmierzy się z Guido Pellą, a w niedzielę stanie naprzeciw Leonardo Mayera. Oprócz niego w singlu będzie grał Hubert Hurkacz.
Michał Przysiężny długo nie wiedział, czy będzie mógł wystąpić w Ergo Arenie. - Borykałem się z tą decyzją od dwóch tygodni. Z tyłu głowy mówiłem sobie, że chcę zagrać. Plecy mi jednak na to nie pozwalały. Byliśmy w stałym kontakcie z Jurkiem Janowiczem, ale nie było znaczenia czy zagra, czy nie. I tak chciałem wystąpić z Argentyną - powiedział tenisista.
Mówiło się o tym, że 32-latek wróci dopiero w maju. - Ten plan był uzasadniony tym, by mieć "zamrożony ranking". Musiałbym jednak czekać jeszcze dwa miesiące. Zdecydowałem się na szybszy powrót. Rehabilitacja przebiegła szybko, choć wiadomo, że nie jestem przygotowany na 120 procent. Mam jednak nadzieję, że starczy mi sił na dwa mecze - ocenił Michał Przysiężny.
Zobacz wideo: Kto jest kim w kadrze? Kubot modelem, Matkowski menadżerem
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.