W dniach 13-16 kwietnia w Gezira Club w Kairze (kort ziemny) odbędzie się turniej Grupy II Strefy Euroafrykańskiej. Umownie można to traktować jako czwartą ligę Pucharu Federacji (po Grupach Światowych i Grupie I). Egipt to aktualnie strefa zagrożenia zamachami terrorystycznymi i tenisistkom nie podoba się, że będą musiała tam wystąpić.
Główną siłą Austrii będzie Tamira Paszek (WTA 119), ćwierćfinalistka Wimbledonu 2011 i 2012. Była 26. rakieta globu miała mnóstwo zdrowotnych problemów (kontuzje pleców i przywodziciela, naderwanie ścięgna udowego, mononukleoza). Na początku stycznia była klasyfikowana na 172. pozycji. Półfinał w Auckland oraz przejście kwalifikacji do Australian Open i w Sankt Petersburgu, a także półfinał turnieju ITF w niemieckim Altenkirchen sprawiły, że jest coraz bliżej powrotu do czołowej "100".
Oprócz Paszek w drużynie Austrii znalazły się Barbara Haas, Julia Grabher i specjalistka od gry podwójnej Sandra Klemenschits. Kapitan Jurgen Waber wierzy, że jego zawodniczki stać na wywalczenie awansu. - Nasze przygotowanie do walki o wyższe cele wynika z rozwoju i wyników osiąganych przez tenisistki w ciągu ostatnich kilku tygodni i miesięcy - powiedział dla portalu derStandard.at. Ich zadanie to znaleźć się w czwórce najlepszych drużyn i powalczyć w barażu o awans do Grupy I.
W Kairze zagra siedem drużyn: Egipt, Austria, Bośnia i Hercegowina, Dania, Finlandia, Liechtenstein i Litwa. Ekipy zostaną podzielone na dwie grupy i o dwa miejsce premiowane na wyższy szczebel rozgrywek powalczą cztery najlepsze według krzyża: A1 - B2, B1 - A2.
W turnieju w Kairze miała również wziąć udział Słowenia, ale zrezygnowała. - Reprezentantki Słowenii obawiają się o swoje bezpieczeństwo i postanowiły wycofać się - takie oświadczenie wydał minister spraw zagranicznych.
Karolina Woźniacka powinna zagrać w Kairze, bo potrzebuje jednego występu w Pucharze Federacji, aby wypełnić normę olimpijską. Jednak jej występ w stolicy Kairu wcale nie jest pewny. Minister spraw zagranicznych Danii powiedział, że kwestia obecności Karoliny Woźniackiej w Rio de Janeiro nie powinna się decydować na podstawie obecności lub jej braku w Egipcie, gdzie istnieje zagrożenie atakami terrorystycznymi. - Bezpieczeństwo jest na pierwszym miejscu - stwierdził.
W dniach 12-15 kwietnia w Hua Hin odbędzie się inny turniej Grupy I (Strefa Azja/Oceania). Zagrają w nim Bahrajn, Indonezja, Iran, Kirgistan, Hongkong Malezja, Pakistan, Filipiny, Singapur, Oceania, Sri Lanka, Tadżykistan i Turkmenistan. W Tajlandii zabraknie Nowej Zelandii, która drugi rok z rzędu postanowiła nie przystąpić do rozgrywek. Szef nowozelandzkiego związku (Tennis NZ) Steve Johns dla portalu stuff.co.nz poinformował, że ich szanse na awans byłyby mało realne.
- Jestem gotowa do gry, ale gdzie jest zespół? - mówiła Marina Eraković (WTA 171), najlepsza nowozelandzka tenisistka, która w Pucharze Federacji ma bilans pojedynków 26-12 (18-7 w singlu). - To zadanie Tennis NZ, aby dostrzec talenty i zdecydować kogo wysyłać na turnieje.
Po raz pierwszy Nowa Zelandia wycofała się w 2011 roku w ostatniej chwili, gdy Eraković postanowiła wystąpić w turnieju WTA, a Sacha Jones była kontuzjowana. Kosztowało to ekipę ćwierćfinalistek Pucharu Federacji z 1965 i 1971 degradację do Grupy II. Aktualnie w rankingu WTA klasyfikowane są dwie reprezentantki Nowej Zelandii: oprócz Eraković jest to Claudia Williams (WTA 1187).
- Byłoby świetnie mieć przywilej wystawiania drużyny do rozgrywek co roku. Jednak jakość kobiecego tenisa w naszym kraju nie jest wysoka. Chciałbym myśleć, że już niedługo będziemy mogli wprowadzić zespół do imprezy i rywalizować z doskonałym efektem - stwierdził Steve Johns.