Puchar Federacji: Martina Hingis ma nadzieję, że nie będzie musiała grać w singlu

W dniach 16-17 kwietnia w Lucernie Szwajcaria podejmie Czechy w półfinale Grupy Światowej Pucharu Federacji. Ekipa gospodarzy zagra w trzyosobowym składzie.

Kontuzja Belindy Bencić skomplikowała sytuację Szwajcarii. Heinz Günthardt nie powołał dodatkowej zawodniczki. Stefanie Vögele jest kontuzjowana, a Romina Oprandi nie jest gotowa do wsparcia drużyny, bo kilka dni temu była jeszcze w Bogocie, gdzie rozgrywany jest turniej WTA. Kapitan jest jednak pewny swego. - Jesteśmy kompletną drużyną. Mamy trzy singlistki i trzy deblistki. Jest to ten sam zespół, który zrodził się w Polsce - powiedział Günthardt. O losach tamtej konfrontacji w kwietniu 2015 roku rozstrzygnął dramatyczny debel, w którym Timea Bacsinszky i Viktorija Golubić pokonały 2:6, 6:4, 9:7 Agnieszkę Radwańską i Alicję Rosolską.

W Zielonej Górze w singlu zagrała Martina Hingis i poniosła porażki z obiema siostrami Radwańskimi. Największa gwiazda szwajcarskiej drużyny ma nadzieję, że tym razem nie będzie musiała wystąpić w grze pojedynczej. Jeśli Bacsinszky albo Golubić nie nabawią się kontuzji to na ich barkach spocznie odpowiedzialność w pojedynkach singlowych. Ta druga ostatnio z dobrej strony pokazała się w turnieju WTA w Katowicach, w którym jako kwalifikantka doszła do II rundy i awansowała na najwyższe w karierze 129. miejsce w rankingu. - Timea wraca do formy, a Viktorija ostatnio również grała dobrze. Myślę, że mamy 50 proc. szans na zwycięstwo, zwłaszcza będą nas wspierać nasi kibice. Damy z siebie wszystko, by być konkurencją dla Czech - powiedziała Hingis.

- Szkoda, brak Belindy to strata dla zespołu, ale wy również nie jesteście w najmocniejszych składzie - mówiła Hingis czeskim dziennikarzom, zwracając uwagę na brak Petry Kvitovej i Lucie Safarovej, którym Czeszki w znaczącej części zawdzięczają cztery tytuły zdobyte w 2011, 2012, 2014 i 2015 roku. W 1998 roku w Brnie Szwajcarki jedyny raz pokonały Czeszki, a dwa punkty w singlu zdobyła Hingis.

Zdobywczyni pięciu wielkoszlemowych tytułów w singlu dwa razy kończyła karierę, ale za każdym razem wracała i teraz kolekcjonuje trofea w deblu. W ubiegłym sezonie wspólnie z Sanią Mirzą wygrały dziewięć turniejów, w tym Wimbledon, US Open i Mistrzostwa WTA. W 2016 roku razem z Hinduską święciły już cztery triumfy, w tym w Australian Open. Cel Hingis to igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro. Wystąpi w nich w deblu i mikście. Jej partnerem w grze mieszanej będzie Roger Federer. - Miałam luksus wyboru pomiędzy Federerem i Wawrinką. To szczęście, że mamy takich tenisistów - powiedziała z uśmiechem 35-latka z Feusisberg, marząca o olimpijskim medalu. - Patrzę w przyszłość, mamy szanse z Rogerem w mikście - dodała. W deblu jej partnerką będzie Bacsinszky lub Bencić.

Czeszki mimo braku Kvitovej i Safarovej wciąż są bardzo mocną drużyną. W singlu najprawdopodobniej wystąpią Karolina Pliskova i Barbora Strycova, które wspólnymi deblowymi zwycięstwami dały swojej ekipie wygrane nad Rosją w ubiegłorocznym finale oraz w lutym nad Rumunkami. - Kort jest przyjemny, szybszy niż w Kluż-Napoce - powiedziała Strycova. - Jest podobnie, jak w Pradze i Ostrawie - dodał kapitan Petr Pala. W reprezentacji Czech są jeszcze Denisa Allertova i Lucie Hradecka.

Szwajcarzy fakt, że wystąpią w trzyosobowym składzie traktują jako dobry omen. Będzie to ich pierwszy półfinał od 1998 roku, gdy kapitan Melanie Molitor, mama Martiny Hingis, również miała do dyspozycji trzy zawodniczki. Wtedy Hingis, Patty Schnyder i Emmanuelle Gagliardi poprowadziły drużynę do zwycięstwa 5-0 nad Francją.

Reprezentacja Czech wygrała siedem ostatnich meczów. Ostatniej porażki doznała w 2013 roku z Włochami. Ósmy rok z rzędu drużyna ta zagra w półfinale Pucharu Federacji. Dla Szwajcarii będzie to pierwszy półfinał od 1998 roku, w którym osiągnęła jedyny finał (przegrała w nim z Hiszpanią). Bilans meczów obu drużyn to 5-1 dla Czech.

Zobacz wideo: Radwańska ambasadorką polskiej kadry na Euro 2016: Mam nadzieję, że na mecze nie będę mogła pójść 

Źródło artykułu: