Poprzednio krytycznie o obowiązujących od 1 stycznia przepisach wypowiadali się Hiszpan Rafael Nadal i Szkot Andy Murray. Nadal stwierdził, że nowe regulacje sprawiają, że tenisiści traktowani są jak kryminaliści, a Murray nazwał je wręcz "drakońskimi". Obecne przepisy o kontrolach antydopingowych zobowiązują zawodników do codziennego informowania kontrolerów o jednej wolnej godzinie czasu. Starsza regulacja mówiła tylko o pięciu dniach tygodnia.
Stanowisko kolegów potwierdza Serena Williams: - To zbyt dużo. Jeśli chce pojechać na jeden dzień odpoczynku na wyspy Barbados, to nie powinnam być zmuszona o tym mówić. Nie lubię mówić ludziom, co mam zamiar robić, bo czasami chcę trochę prywatności - przyznała utytułowana zawodniczka.
Przepisy Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) mówią, że jeśli trzy razy w ciągu okresu 18 miesięcy zawodnik nie stawi się na kontroli, to zostanie zdyskwalifikowany na dwa lata. Williams wyznała, że już raz złamała regulamin: - Jednego razu wyszłam na kolacje. Tymczasem w moim domu zjawili się kontrolerzy, aby mnie sprawdzić. Przypuszczam, że chyba zostało to uznane za nie stawienie się na kontroli - powiedziała liderka rozgrywek WTA.
Mimo wszystkich utrudnień związanych z kontrolami, Williams stara się dostrzec jakieś plusy w przepisach Światowej Agencji Antydopingowej. Amerykanka stwierdzała, że pozwalają one utrzymać dobra reputację tenisa. - Sądzę, że nasza dyscyplina jest najczystszym sportem. Nie mamy w nim tak wielkich problemów z nieuczciwą rywalizacją, jakie można zobaczyć w innych dyscyplinach - zauważyła.