Na początku proponuję zdefiniować pojęcie "młodego gracza". Pozwolę podzielić sobie wymienioną grupę na dwie mniejsze podgrupy: tenisistów "młodych-starych" oraz "młodych". Ci pierwsi to zawodnicy, którzy w roku 2009 skończą co najwyżej 23 lata i już odgrywają znaczącą rolę w rozgrywkach. Druga grupa to tenisiści poniżej 21 roku życia, którzy wielką tenisową karierę mają jeszcze przed sobą (przynajmniej mam taką nadzieję).
Młodzi-starzy
Jeszcze trzy lata temu byli nikomu nieznani, nie rozpoznawano ich na ulicach, nie rozdawali autografów. Dzisiaj tenisowa karuzela bez ich obecności przestałaby się kręcić. Są esencją sportu, który uprawiają. Młodzi gniewni bo o nich mowa zdominowali rozgrywki.
W pierwszej linii kroczy król ziemi (i to nie tylko w znaczeniu nawierzchni ziemnej), matador z Majorki Rafael Nadal. W wieku 22 lat osiągnął szczyt. Z sześcioma Wielkoszlemowymi tytułami na koncie (a 32 w karierze), złotym medalem olimpijskim, pierwszą pozycją w rankingu oraz łatką nemezis Rogera Federera Hiszpan ma wszelkie zadatki by być najlepszym tenisistą w historii dyscypliny.
Tuż za Nadalem dumnie kroczy Novak Djokovic. Ubiegłoroczny triumfator Australian Open, zdobywca 11 tytułów w wieku 21 lat to w chwili obecnej trzeci tenisista na świecie. Serb to wielki talent. W ostatnim okresie wydoroślał, zrozumiał że na korcie liczy się jakość prezentowanego tenisa a nie ilość "hormonu dobrego humoru" we krwi. Djokovic uświadomił sobie, że jego pozycja w światowym tenisie zależeć będzie od jego poczynań na korcie a nie poza nim.
Aby znaleźć kolejnego żądnego sukcesu młodego gracza nie trzeba szukać daleko. Czwartym tenisistą na świecie jest obecnie 21-letni Andy Muray. Z dziewięcioma tytułami na koncie w swojej karierze potrafił pokonać wszystkich czołowych graczy w poprzednim sezonie. Był wymieniany jako jeden z głównych faworytów do wygrania Australian Open. Życie pokazało że młody Szkot nie jest jeszcze gotowy mentalnie na wygranie Wielkoszlemowego turnieju. Murray nie jest tym samym zawodnikiem co rok temu. Przybrał na masie, ciężko pracował nad swoją siłą i kondycją. W dzisiejszych czasach fizyczna sprawność na korcie to podstawa sukcesu.
Grzechem byłoby zapomnieć o dwóch Francuzach. 23-letni Jo-Wilfried Tsonga (3 tytuły na koncie) oraz 22-letni Gael Monfils (1 singlowy triumf) to gracze, dzięki którym nawet najbardziej wybredny tenisowy krytyk nie powinien się nudzić. Potężne zagrania, wymyśle kombinacje, szalone pomysły oraz ekstrawagancja i ogień na korcie to tylko niektóre z cech charakteryzujących obu tenisistów.
Młodzi
Listę otwiera Argentyńczyk Juan Martin del Potro, obecnie siódmy tenisista na świecie. 20-latek ma na swoim koncie już 5 singlowych tytułów. Sezon 2008 był dla del Potro przełomowym w karierze. Przebojem wdarł się do światowej czołówki wygrywając cztery turnieje rangi ATP pod rząd. Głównym mankamentem postawy del Potro jest fakt, że nie potrafi wygrać meczu z wyżej notowanymi od siebie tenisistami.
Sezon 2009 może należeć do Chorwata Marina Cilica, który już na początku lutego ma na koncie dwa turniejowe zwycięstwa w 2009 roku. 20-latek obecnie notowany jest na 20 pozycji w światowym rankingu.
Nadzieją japońskiego tenisa jest Kei Nishikori. 19-latek ma już na koncie swój pierwszy turniejowy triumf. Azjata obecnie notowany jest na 56 pozycji w rankingu.
Kolejni w szeregu młodzi gniewni nie mają jeszcze na swoim koncie tytułów. Jednakże nie można o nich zapominać, bo na pewno stanowić będą o sile przyszłego tenisa. Są to przede wszystkim notowany na 45 pozycji Łotysz Ernests Gulbis, Francuz Jeremy Chardy (54 na świecie) czy Amerykanin Donald Young (133 pozycja w rankingu). Ostatnio na horyzoncie pojawiła się kolejna mam nadzieję że przyszła gwiazda męskiego tenisa. Mowa tu o tenisiście z Bułgarii. Grigor Dimitrov, to notowany na 478 pozycji w rankingu 17-latek, który we właśnie rozgrywanym turnieju rangi ATP 500 w Rotterdamie potrafił pokonać Tomasa Berdycha i sprawić duże problemy samemu Nadalowi. Współpracujący ze znanym trenerem Peterem Lundgrenem Dimtrov ma wszelkie zadatki by stać się prawdziwą gwiazdą męskiego tenisa.
Cała plejada wymienionych młodych tenisistów (jednych bardziej zdolnych, drugich mniej) to gwarancja że przyszłość dyscypliny ma się dobrze. Ciekawe tylko, jak stare tenisowe wygi poradzą sobie z naporem świeżej krwi…