Sytuacja na korcie w sobotni wieczór zmieniała się niczym w kalejdoskopie. Najpierw Kei Nishikori wygrał seta 6:2, a nieco później Novak Djoković doprowadził do wyrównania, triumfując 6:4. W decydującej partii rozpoczęła się prawdziwa wojna nerwów. Lider rankingu odskoczył na 4:1 i miał dwie szanse na 5:1, a nieco później meczbola przy stanie 5:4. Finalnie jednak o losach pojedynku zadecydował tie break. W nim 11-krotny triumfator wielkoszlemowy wrócił z rezultatu 1-3 i wygrał 7-5.
Warto dodać, że już w gemie otwarcia lider rankingu ATP doznał kontuzji. Sam ją zresztą spowodował, gdyż podczas oczyszczania podeszwy z mączki zbyt gwałtownie uderzył rakietą w but i ta trafiła go w kostkę. Powstała rana została szybko opatrzona, ale ból pozostał i z pewnością utrudniał przez jakiś czas Serbowi poruszanie.
- Czuję rozczarowanie - powiedział Nishikori, który poniósł porażkę po trzech godzinach i dwóch minutach rywalizacji. - W pierwszym secie prezentowałem bardzo dobry tenis, byłem agresywny. W drugiej partii jednak przystopowałem, a do tego mój rywal zaczął grać lepiej.
- W trzecim secie mogłem zagrać nieco lepiej. [Djoković] wywierał na mnie dużą presję, a mój pierwszy serwis nie funkcjonował tak dobrze, jak w poprzednich pojedynkach. Kosztowało mnie to dużo punktów. W tie breaku za to popełniłem za dużo błędów, bodajże trzy z rzędu od stanu 3-3. Tego właśnie będę najbardziej żałował - dodał.
3 hours. 3 sets. 7-5 in the tiebreak. #Nishikori ran him close but @DjokerNole is No1 #ibi16 https://t.co/kRsZ9udpkC pic.twitter.com/tnIv496c0G
— TennisTV (@TennisTV) 14 maja 2016
ZOBACZ WIDEO Andżelika Kerber: To najlepszy rok w mojej karierze (źródło TVP)
{"id":"","title":""}