Simona Halep i Agnieszka Radwańska znalazły się we wtorek w podobnej sytuacji. Obydwie w niedzielę prowadziły w swoich meczach, kiedy te zostały przerwane z powodu opadów deszczu. Po wznowieniu szybko straciły przewagę i ostatecznie pożegnały się z turniejem na kortach Rolanda Garrosa.
Po tym jak Rumunka zeszła z kortu nr 1 pokonana przez Samanthę Stosur, podobnie do Radwańskiej nie ukrywała rozgoryczenia wobec organizatorów. - Brak mi słów. Moim zdaniem gra była niemożliwa, a rozgrywanie meczów w opadach deszczu to po prostu przesada - powiedziała szósta rakieta świata na pomeczowej konferencji prasowej.
Jednak w przeciwieństwie do wiceliderki rankingu WTA, Rumunka nie próbowała interweniować o sędziego i przerwać pojedynku. - Wiedziałam, że i tak nie mam szans, żeby coś zmienić. Myślę, że to nie jest dobry pomysł, żeby coś mówić, kiedy nie ma się ku temu powodów, ale moim zdaniem mało kto dba o zawodników - wyjaśniła Halep.
- Nie przejmuje się porażką. Przejmuję się tym, że omal nie doznałam kontuzji pleców. Tu leży problem - dodała.
Finalistka paryskiego turnieju sprzed trzech lat doceniła jednak dyspozycję swojej rywalki. - Każda z nas była w takiej samej sytuacji i po prostu wygrała silniejsza - przyznała Rumunka.
ZOBACZ WIDEO #dziejesienazywo. Kontrowersje wokół olimpijskich rozgrywek. "Ten system jest niesprawiedliwy"
Trzeba sobie szczerze powiedzieć, że tak naprawdę powinniśmy mieć elektryzujący ćwierćfinał Halep -Radwańska, a dostaniemy pojedynek 102 rakiety świata, z kobietą o obwodzie bi Czytaj całość