Po trzech godzinach spędzonych na korcie nr 3 sama Agnieszka Radwańska była świadoma jak dobre spotkanie rozegrała przeciwko Dominice Cibulkovej.
- To był świetny mecz. Z seta na set był coraz lepszy. Oczywiście, miałam swoją szansę, miałam piłkę meczową, ale moim zdaniem to zawsze się wyrównuje. Jeden pojedynek w ten sposób wygrałam, drugi przegrałam - wyjaśniła krakowianka.
Polka zapytana o to, co powoduje, że jej pojedynki ze Słowaczką nigdy nie zawodzą pod względem dramaturgii i poziomu, odpowiedziała: - Obydwie jesteśmy naprawdę regularne i solidne w grze z głębi kortu i przez to nasze mecze są tak ciężkie, długie i wyrównane.
- Porażka zawsze jest rozczarowująca. Szczególnie po trzech godzinach spędzonych na korcie, kiedy jest się nie tylko zmęczonym, ale złym, że nie udało się tego wygrać. Jednak teraz już nie można zrobić - przyznała trzecia rakieta świata.
Przy stanie 6:5 w III secie Radwańska miała piłkę meczową, jednak nie udało jej się zakończyć wtedy spotkania na swoją korzyść, ale Polka nie ma o to do siebie wielkich pretensji.
- Więcej można sobie zarzucić, kiedy przegrywasz 1:6, 1:6 i wtedy zapewne wszystko poszło nie po twojej myśli, jednak w takim meczu zadecydowały jedna, dwie piłki i trudno wskazać, co konkretnie poszło nie tak - skomentowała krakowianka.
ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Polacy nie zadowolili wszystkich. "Mówili: niech przegrają, niech balonik pęknie"