"Byłem żałosny", "nie kocham sportu" - posępny spektakl Nicka Kyrgiosa
Konferencja prasowa Nicka Kyrgiosa po porażce z Andym Murrayem (5:7, 1:6, 4:6) w IV rundzie Wimbledonu 2016 zamieniła się w posępny spektakl. Australijczyk miał sobie wiele do zarzucenia i był wobec siebie bardzo krytyczny.
- W pierwszym secie grałem bardzo dobrze. W dwóch kolejnych byłem żałosny. W pierwszej partii czułem się komfortowo na korcie. Wierzyłem, że mogę wygrać cały mecz. Ale gdy przegrałem tego seta, straciłem przekonanie - mówił Nick Kyrgios.
Dla Australijczyka była to piąta porażka z Andym Murrayem w piątym pojedynku w głównym cyklu. - Choć jestem już doświadczony, w trudnych sytuacjach na korcie robię się zbyt "miękki" - przyznał samokrytycznie.
Po zakończeniu spotkania obaj tenisiści padli sobie w objęcia i szepnęli kilka słów. - Andy powiedział mi: "Przepraszam" - wyjawił Kyrgios. - A ja odparłem: "Jest "okej". Teraz po prostu wygraj ten turniej, proszę".
ZOBACZ WIDEO Kraśnicki: Leszek Krowicki to najlepszy kandydat (źródło TVP)Komentujący ten mecz dla stacji BBC John McEnroe stwierdził, że Kyrgios jest słaby psychicznie i że potrzebuje dobrego trenera. Australijczyk od roku pozostaje bez szkoleniowca. Radą służy mu Lleyton Hewitt. Kyrgios był na meczu swojego mentora kilkadziesiąt minut przed rozpoczęciem własnego spotkania, za co został skrytykowany.
- Co to za różnica, czy przed swoim meczem siedzę w szatni, czy na innym korcie i oglądam mecz? - spytał 21-latek z Canberry.
Zapytany, czy wkłada całe serce w treningi oraz przygotowania do meczów, odpowiedział słowem "nie" i dodał: - Rano przed meczem grałem w gry komputerowe. Czy to było dobre przygotowanie do tego pojedynku? Nie sądzę. Ale miałem zabawę.
Kyrgios nie pierwszy raz podkreślił, że nie lubi tenisa. - Wiem, że mam talent, ale są momenty, kiedy nie kocham sportu. Choć tak naprawdę nie wiem, co bym bez niego robił.