Już pierwsze piłki nie zapowiadały pewnego zwycięstwa 12. obecnie rakiety świata. Urszula Radwańska przywitała rywalkę paroma świetnymi uderzeniami po linii i z łatwością utrzymała serwis. Ale to był tylko gem otwarcia. Kolejne pokazały, że niewstrzymywanie ręki nie zawsze przynosi pożądane skutki.
Dominika Cibulkova przełamała podanie 25-letniej krakowianki w trzecim gemie. Najpierw Polka popełniła dwa proste błędy i zrobiło się 0-40, a przy drugim break poincie wpadł jej do głowy pomysł na skrót, po którym piłka znalazła się w siatce. Słowaczka natychmiast potwierdziła przełamanie i wyszła na 3:1.
27-latka z Bratysławy czekała do siódmego gema z uruchomieniem returnu. Jak tylko jej odegrania zaczęły trafiać pod końcową linię, to Radwańskiej trudno było przejąć inicjatywę w wymianach. Dwa kończące uderzenia z forhendu dały Cibulkovej drugie przełamanie, lecz po zmianie stron przebudziła się krakowianka.
Nasza reprezentantka dopiero w ósmym gemie wypracowała pierwsze w meczu break pointy. Premierowego nie wykorzystała, gdyż posłała return w aut. Przy drugim doszło do jednej z tych wymian, do których przyzwyczaiła nas Agnieszka Radwańska. Rozstawiona z "dwójką" tenisistka zagrała forhend po krosie, który Polka zdołała zmieścić w korcie.
Przełamanie podziałało na Polkę mobilizująco i zaniepokoiło Słowaczkę. W 10. gemie Cibulkova nie zdołała zwieńczyć seta przy własnym serwisie, gdyż popełniła dwa z rzędu podwójne błędy. Po chwili na prowadzeniu była już nasza zawodniczka, jednak rywalce udało się doprowadzić do rozgrywki tiebreakowej.
13. gem nie rozpoczął się po myśli reprezentantki Polski. Cibulkova już przed pierwszą zmianą stron uzyskała kilkupunktowe prowadzenie, którego nie oddała do samego końca. Ostatnie dwie wymiany partii otwarcia to proste błędy Radwańskiej, która zwieńczyła seta, pakując piłkę w siatkę.
W drugim secie obie panie miały problemy z utrzymaniem własnego podania. Gemy stały się dłuższe i coraz bardziej męczące. Słowaczka miała drobne problemy z lewą łydką, ale po interwencji fizjoterapeutki wszystko wróciło do normy. Cibulkova prowadziła 3:1, kiedy rozpoczął się kolejny zryw krakowianki.
Radwańska błyskawicznie odrobiła stratę breaka, po czym w końcu utrzymała serwis. Kluczowy dla losów seta okazał się siódmy gem, w którym po błędach rywalki Polka miała już 40-0. Odpowiedź Słowaczki była jednak kapitalna - pięć wygranych punktów z rzędu. Po zmianie stron i radach Mateja Liptaka 27-latka już nie czekała. Podwójny błąd krakowianki dał jej break pointa, którego wykorzystała wygrywającym forhendem po linii. Parę minut później miała już meczbola, a wygraną przypieczętował wymuszony błąd rywalki po 113 minutach spotkania.
Po dwusetowym wyrównanym boju Radwańska doznała szóstej porażki z Cibulkovą w głównym cyklu (bilans gier 2-6) i zakończyła zmagania w turnieju Bank of the West Classic na II rundzie. Otrzyma za to 55 punktów do światowego rankingu, co w poniedziałek przyniesie jej spory spadek z zajmowanej obecnie 156. pozycji. Krakowianka nie obroni bowiem 180 punktów za zeszłorocznym finał imprezy WTA International w Stambule i wypadnie z Top 200.
Cibulkova dzięki czwartkowemu zwycięstwu jest o krok od powrotu do Top 10 rankingu WTA, co było jej wielkim celem na obecny sezon. Jeśli reprezentantka naszych południowych sąsiadów pokona w piątek Japonkę Misaki Doi, to w poniedziałek wyprzedzi Madison Keys oraz Swietłanę Kuzniecową.
Bank of the West Classic, Stanford (USA)
WTA Premier, kort twardy, pula nagród 846 tys. dolarów
czwartek, 21 lipca
II runda gry pojedynczej:
Dominika Cibulkova (Słowacja, 2) - Urszula Radwańska (Polska) 7:6(3), 6:3
ZOBACZ WIDEO Tour de Pologne Kobiety udowodniły, że słaba płeć nie istnieje (źródło TVP)
{"id":"","title":""}