Dobrze, że wracasz, Jerzy

W czasie gdy najlepsi tenisiści świata będą rywalizować w turnieju ATP World Tour Masters 1000 w Toronto, w małym challengerze w Segowii Jerzy Janowicz wróci na kort po siedmiomiesięcznej nieobecności.

Położona w środkowej Hiszpanii ponad 50-tysięczna Segowia nie jest szczególnie znanym miastem. Nie jest ani imponującą aglomeracją, ani cudownym kurortem, ani nie posiada wielu atrakcji turystycznych. Ale to właśnie tu Jerzy Janowicz podejmie próbę powrotu i przypomnienia się sympatykom tenisa.

Bo reguły zawodowego tenisa są klarowne i zarazem bardzo brutalne. Nikt o tobie nie pamięta, gdy nie grasz, nie odnosisz sukcesów. A Janowicz w tym roku rozegrał tylko jeden pojedynek. 19 stycznia przegrał w I rundzie Australian Open z Johnem Isnerem. Przyczyną takiego stanu rzeczy była kontuzja kolana, z którą - na dobrą sprawę - Janowicz zmaga się od sierpnia ubiegłego roku.

Janowicz, który jeszcze przed dwoma-trzema laty, był kreowany na wielką nadzieję przyszłości światowego tenisa, musiał usunąć się w cień. Z młodych-gniewnych na świeczniku znaleźli się inni: Dominic Thiem, Nick Kyrgios, Milos Raonić, Lucas Pouille czy Alexander Zverev - czyli tenisiści, których Polak albo w przeszłości pokonywał, albo ci, których gwiazda rozbłysła w czasie, gdy łodzianin zmagał się z problemami zdrowotnymi.

Ale w końcu, po wielu miesiącach niebytu, wciąż najlepszy polski singlista wraca do zawodowego tenisa. Wraca z dala od blasku fleszy. Wraca w challengerze w Segowii, którego triumfator zainkasuje 9,2 tys. euro i 100 punktów do rankingu.

ZOBACZ WIDEO Karol Kłos: Nie może być tak, że jedna reprezentacja się wspomaga niedozwolonymi środkami

W turnieju Open Castilla y Leon Villa de El Espinar Janowicz, obecnie 154. tenisista świata, został rozstawiony z numerem szóstym. Jego pierwszym rywalem będzie zamieszany w aferę korupcyjną, w wyniku której na 18 miesięcy został zawieszony Marco Cecchinato, Luca Vanni. Włoch to 170. gracz globu. W ubiegłym tygodniu w Recanati pokonał dobrego kolegę Janowicza, Michała Przysiężnego.

Vanni wydaje się być rywalem do przejścia, ale oczywiście nie należy oczekiwać cudów. Dla Janowicza będzie to dopiero drugi turniej w sezonie. Każde zwycięstwo i przejście kolejnej rundy będą bardzo cenne. W Segowii łodzianin musi przede wszystkim "poczuć" rakietę i piłkę oraz musi na nowo przypomnieć sobie, jak to jest grać oficjalny mecz. Bo nawet sparing z najlepszym tenisistą świata to nie to samo, co oficjalny pojedynek o punkty.

Mecz Janowicza z Vannim w I rundzie challengera w Segowii zostanie rozegrany we wtorek. Początek zaplanowano na godz. 10:30.

Dobrze, że wracasz, Jerzy.

Marcin Motyka 

Zobacz więcej tekstów Marcina Motyki -> 

Komentarze (107)
grolo
3.08.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Dobrze, ze wracasz Jerzy. Bez ciebie polski tenis męski nie istnieje.
Trzymamy kciuki za powrót na należne ci miejsce w ATP ! 
margota
26.07.2016
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Panie MM z przyjemnością przeczytałam Pana artykuł. Oby inni dziennikarze brali z Pana przykład.
Szacuneczek i dzięki. 
avatar
Sharapov
26.07.2016
Zgłoś do moderacji
0
3
Odpowiedz
dobrze? ale dla kogo? ja tam nie tęskniłem. miałem dośc oglądania dwumetrowego dryblasa o psychice 6 latka na korcie a dodając jego buraczane zachowanie - mam przypominać jego wyskoki? to już i Czytaj całość
avatar
Pao
26.07.2016
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
Nie ukrywam że jak większość z was trochę się już stęskniłem za tym szoł(p)manem i wariatem kortowym JJ. ;)
Miałem kiedyś nadzieje, że będzie dzisiaj tam gdzie teraz są Rao, Thiem, czy Nick, al
Czytaj całość
avatar
mirek d.
26.07.2016
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Jerzy wracaj,czekamy