W swoich dwóch meczach w tegorocznej edycji Toray Pan Pacific Open Agnieszka Radwańska pokazała dwie zupełnie różne twarze. Najpierw dramatyczne spotkanie z Barbora Strycovą, gdzie mało co przebiegało po jej myśli, a dwa dni później pojedynek z Monicą Puig od początku do końca pod kontrolą krakowianki.
Kiedy jednak po drugiej stronie siatki staje rywalka nastawiona równie defensywnie, poza tym znająca grę Polki na wylot, nie można pozwolić sobie choć na chwilę słabości, która może zemścić się na przestrzeni całego seta. Od pierwszej piłki wymiany Radwańskiej z Karoliną Woźniacką nie należały do najkrótszych, a z biegiem czasu stawały się coraz bardziej intensywne i wymagające kondycyjnie.
Choć wszystko przebiegało po myśli Dunki polskiego pochodzenia, po pięciu gemach, które trafiły na konto serwujących, na korcie pojawił się Piotr Woźniacki. Miał uwagi do bekhendu swojej córki, a jego wskazówki pomogły po przerwie byłej liderce rankingu WTA przełamać wkrótce krakowiankę. Radwańska odrobiła straty momentalnie, bez żadnych wskazówek od swojego trenera.
Jednak kryzys serwisowy Woźniackiej wciąż trwał. Przy stanie 4:5 dotychczas lądujące pewnie w korcie pierwsze podania zaczęły mijać się z karem serwisowym. Polka zyskała niezbędny czas by odpowiednio się ustawić i zareturnować na stronę forhendową rywalki, co naturalnie wymuszało słabsze zagranie Dunki. Pierwsze dwie piłki setowe 26-latka z Odense obroniła właśnie świetnymi wygrywającymi serwisami, ale przy trzecim setbolu popełniła podwójny błąd, oddając całą partię Polce.
ZOBACZ WIDEO: Tak gra Radwańska w beznadziejnej sytuacji! Zagranie miesiąca (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Po zmianie stron inicjatywa wciąż była po stronie Radwańskiej. Byłej liderce rankingu WTA udało się co prawda przełamać złą serię i dość pewnie wygrać swojego gema serwisowego, ale krakowianka przy swoim podaniu była nietykalna. Wydawało się, że to Polka ma mecz pod kontrolą prowadząc 3:1 i 30-0, ale szaleńczy kontratak Dunki okazał się skuteczny.
Po wyrównaniu czwartą rakietę świata czekała próba nerwów. Coraz pewniej dysponowana Dunka miała dwa breakpointy by po długiej przerwie znów objąć prowadzenie, ale odważne decyzje krakowianki pomogły jej wyjść z opresji, a po chwili przełamać swoją przyjaciółkę. Polka ponownie znalazła się bardzo blisko zwycięstwa, ale znów na fali znalazła się Woźniacka. Od stanu 3:5 wygrała cztery kolejne gemy, a Radwańskiej pozostało tylko udać się na przerwę toaletową.
Radwańskiej ponownie udało się zbudować przewagę na początku seta, ale im dłużej trwał mecz, tym więcej błędów pojawiało się w grze krakowianki. Z gema na gem poruszała się coraz wolniej, a każda spóźniona reakcja natychmiast się na niej mściła. Siły nie opuszczały 26-latki z Odense, która tak jak w drugiej odsłonie znów zaczęła seryjnie wygrywać gemy, aż w końcu doszła do piłki meczowej przy stanie 5:3.
W międzyczasie czwarta rakieta świata poprosiła o wizytę fizjoterapeutki, związaną z jej lewą nogą. Po powrocie na kort desperacka pogoń Polki dała jej nie tylko gema, ale i owacje od japońskich kibiców, jednak przy swoim serwisie Woźniacka znów była poza zasięgiem i to ona zeszła z kortu jako zwyciężczyni. Jej rywalką w finale tegorocznego Toray Pan Pacific Open będzie reprezentantka gospodarzy Naomi Osaka, która pokonała Elinę Switolinę 1:6, 6:3, 6:2.
Toray Pan Pacific Open, Tokio (Japonia)
WTA Premier, kort twardy, pula nagród 1 mln dolarów
sobota, 24 września
półfinał gry pojedynczej:
Karolina Woźniacka (Dania) - Agnieszka Radwańska (Polska, 2) 4:6, 7:5, 6:4
ZOBACZ WIDEO: Wozniacka nie do minięcia przy siatce (źródło TVP)
{"id":"","title":""}