Simona Halep: Wynik nie oddaje tego, jak zacięty był ten mecz

PAP/EPA / WALLACE WOON
PAP/EPA / WALLACE WOON

Porażka z Andżeliką Kerber oznacza, że Simona Halep nie może być jeszcze pewna awansu do półfinału Mistrzostw WTA w Singapurze. - Nie mogę doczekać się już następnego meczu - przyznała Rumunka.

W tym artykule dowiesz się o:

Simona Halep i Andżelika Kerber zmierzyły się ze sobą po raz piąty w tym sezonie. Tylko jedno z tych spotkań, w zawodach w Montrealu do wyłonienia zwyciężczyni potrzebowało rozegrania trzech setów. W Singapurze liderka rankingu WTA wygrała po 84 minutach walki 6:4, 6:2.

- Wynik nie oddaje tego, jak zacięty był ten mecz. Miałam swoje szanse, by wygrać pierwszego seta. Udało mi się powrócić do gry, ale nie radziłam sobie przy najważniejszych punktach i popełniałam mnóstwo błędów. Angie zagrała świetnie, jak zwykle bardzo dobrze poruszała się po korcie i zasługiwała na zwycięstwo. Sama nie mogę doczekać się już następnego meczu w tym turnieju - powiedziała Rumunka.

W swoim pierwszym spotkaniu w grupie, Halep pokonała Madison Keys, nie tracąc przy tym nawet seta. - To był zupełnie inny mecz od tego niedzielnego. Keys uderza piłki z ogromną siłą, Kerber je przebija, nie popełniając błędów i trudno mi porównać te dwa pojedynki - wyjaśniła była wiceliderka rankingu WTA.

- Kluczowym czynnikiem, dla którego przegrałam był mój forhend - dodała, a zapytana o to, co mogło wpłynąć na jej dyspozycję w tym aspekcie gry, Rumunka tłumaczyła się po prostu "złym dniem".

W ostatniej kolejce fazy grupowej finalistka Rolanda Garrosa 2014 zmierzy się z Dominiką Cibulkovą. - Chcę zagrać jak najlepiej i wykorzystać swoją szansę na awans do półfinału. Cibulkova nie porusza się tak dobrze jak Kerber i za każdym razem kiedy z nią gram, wiem, że mogę zakończyć wymianę. Muszę być agresywna, narzucić swój styl, do końca walczyć o każdą piłkę, bo ona nigdy się nie poddaje, a przy tym nawet na moment nie stracić koncentracji - przyznała Halep.

ZOBACZ WIDEO Mógł być najlepszy, ale... Portugalczycy wspominają Andrzeja Juskowiaka

Komentarze (0)