Karolina Pliskova to bardziej znana z sióstr bliźniaczek. W 2016 roku osiągnęła finał US Open i wystąpiła w Mistrzostwach WTA. Sezon zakończyła jako szósta rakieta globu. Jej śladami chciałaby podążać leworęczna Kristyna Pliskova, która po raz pierwszy na finiszu rozgrywek znalazła się w Top 100 rankingu. Aktualnie notowana jest na 60. miejscu. Czeszki urodziły się 21 marca 1992 roku. Obie triumfowały w juniorskich wielkoszlemowych turniejach w 2010 roku. Karolina wygrała Australian Open, a Kristyna Wimbledon.
Czy Kristyna zamierza teraz gonić siostrę? - Wiem co potrafię i jak mogę grać. Na pewno mam lewą rękę, co jest atutem, którego nie ma moja siostra. Wszystko się porównuje w tym, czy głowa nie panikuje, bo u kobiet psychika ma kluczowe znaczenie. Oczywiście, Karolina grała wielkie mecze, ale nie mogę powiedzieć, że to jest tenis z innej galaktyki. Na pewno nie podchodzę do tego w taki sposób, że nie mogę dojść do takich wyników, jakie osiągnęła Karolina - stwierdziła Kristyna Pliskova.
Od września leworęczna Czeszka wygrała 17 z 20 meczów. - Myślę, że w końcu doszłam do tego, jak powinnam grać - powiedziała ze śmiechem. W 2016 roku zwyciężyła w 42 spotkaniach i zdobyła dwa tytuły (challenger w Dalianie, głównym cykl w Taszkencie). Karolina Pliskova wygrała 44 mecze i święciła dwa triumfy, oczywiście w większych imprezach. Kristyna od sześciu tygodni intensywnie trenuje na obiektach Sparty Praga.
- Takich przygotowań jeszcze nie miałam. Mój trener od przygotowania kondycyjnego mnie nie oszczędza. Wiele razy mówiłam, że nie da się wykonać tak dużych dawek treningu. Ale on na to: możesz to zrobić, musisz! - powiedziała Pliskova. Jej trenerem od przygotowania kondycyjnego jest Ales Parez, który zajmuje się również hokeistami z Liberca. - Mój przyjaciel [Dominik Volek, syn byłego zawodnika NHL Davida Volka] gra w hokeja, jego ociec i wuj również się tym sportem zajmowali. Mam dużo ćwiczeń na siłowni, muszę się wzmocnić, więc pracuję z ciężarami. Trener chce, abym była szybsza i bardziej agresywna - stwierdziła. 35-letni Parez w przeszłości był hokeistą.
ZOBACZ WIDEO Martyna Czech zmiażdżyła rywalkę na gali Ladies Fight Night
Teraz Pliskova może przygotowywać się innym trybem. - Zazwyczaj szukałam punktów do ostatniej chwili, aby mieć możliwość gry w Australian Open. Teraz jestem spokojna, mogłam zakończyć sezon stosunkowo wcześnie, dać sobie czas na odpoczynek i dobrze się przygotować. Motywacja jest olbrzymia. A rezerwy są praktycznie w każdym elemencie, co jest dobre. Gdy myślałam o moich meczach z tego roku, byłam zadowolona tylko z pojedynczych - powiedziała.
Celem Czeszki na 2016 rok był awans do czołowej "50" rankingu. - Trochę zabrakło, ale to nie jest problem. Najważniejsze jest to, że awansowałam. Miałam zbyt duże wahania, później nie posiadałam trenera i jeździłam na turnieje sama. Nie wszystko było idealne, więc akceptuję 60. miejsce - mówiła Pliskova. Jej cel na 2017 rok to awans do Top 20 rankingu. - Chcę tam być, jeśli nie w 2017, to jeszcze w następnym sezonie. Wierzę, że to jest realne, gdy widzę inne dziewczyny, które to zrobiły - dodała.
Jej głównym trenerem jest Martin Fassati, z którym współpracę rozpoczęła po US Open. W przeszłości ten czeski szkoleniowiec zajmował się Urszulą Radwańską. - Wierzy we mnie mocno. Widzi, że teraz w kobiecym tenisie panuje bezkrólewie, żadna zawodniczka nie jest w stanie przejąć dowództwa. Jest to zupełne przeciwieństwo tego, co się dzieje u mężczyzn. W ATP trudno jest dostać się do Top 50 rankingu. Naprawdę myślę, że mam szanse na awans - powiedziała Czeszka.
W styczniu Pliskova pokazała się w Australian Open. Przeszła kwalifikacje i w I rundzie wyeliminowała Samanthą Stosur. Następnie przegrała po dramatycznej batalii z Moniką Puig (zmarnowała pięć piłek meczowych). W marcu Czeszka dotarła do III rundy w Miami. W sierpniu nie przeszła kwalifikacji do US Open, a później miała świetną końcówkę sezonu. Najpierw zwyciężyła w challengerze w Dalianie, a pod koniec września w Taszkencie wywalczyła pierwszy singlowy tytuł w głównym cyklu.