- Z pewnością czeka mnie dużo biegania. Będę musiała zapracować na punkty. Każdy turniej pisze jednak zupełnie inną historię. Mam jeszcze trochę czasu, aby potrenować i przyzwyczaić się do tutejszych warunków - przyznała tuż po losowaniu Agnieszka Radwańska, która nie ukrywa nadziei na to, że zdobędzie w Melbourne swój debiutancki tytuł wielkoszlemowy.
A przewidywania Polki okazały się prawdziwe. Od pierwszych minut spotkania na Rod Laver Arena każdy punkt wiązał się z dużą ilością włożonej pracy i wysiłku. Krakowianka starała się nie wychodzić przed szereg i dać się po prostu wyszaleć Cwetanie Pironkowej. Sumiennie przebijała piłki na drugą stronę kortu, skupiając się głównie na ich dobrym uplasowaniu. Bułgarce animuszu i regularności wystarczyło jednak tylko na sam początek I seta.
Już w trzecim gemie Radwańska zdobyła przełamanie, a po chwili potwierdziła je przy pomocy swojego serwisu. Liczne zmiany rytmu stosowane przez trzecią rakietę świata uwydatniały małe problemy w poruszaniu się Pironkowej, która przy wielu kontrach rywalki była po prostu zbyt powolna. Po zaledwie 29 minutach krakowianka zapisała I seta na swoim koncie.
Niebezpiecznie zrobiło się na początku drugiej odsłony. Wszystkie zagrania Polki nagle straciły na sile i długości, a to tylko pozwoliło rozkręcić się poszukującej swojego rytmu Bułgarce. Półfinalistka Wimbledonu 2010 zdobyła pierwsze dziewięć punktów i zapowiadało się na to, że w równie szybkim tempie zbuduje przewagę dwóch przełamań. Miała nawet dwie konkretne okazje na objęcie prowadzenia 3:0, jednak ani forhendu w otwarty narożnik ani smeczu nie udało jej się zmieścić w korcie.
ZOBACZ WIDEO Dakar: od La Paz do... Krakowa. Jaki to był rajd? (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
W przerwie Radwańska poprosiła sędzię główną pojedynku, Marianę Alves o zwrócenie uwagi bułgarskim kibicom, którzy starali się wspierać swoją rodaczkę nawet w trakcie wymian. Widzowie zaczęli respektować przyjęte reguły, trzecia rakieta świata wkrótce odrobiła straty, jednak po chwili znów doszło do lawiny przełamań, z której lepiej wyszła Pironkowa i koniec końców wygrała 6:4 i wyrównała stan pojedynku.
W decydującej partii sytuacja powróciła do "normy", czyli tego, co można było zaobserwować w I secie. Wyraźnie zirytowana swoją postawą Polka powróciła do bardziej aktywnej gry z okolic linii końcowej, a 29-latka z Płowdiw ponownie zaczęła zasypywać rywalkę błędami z każdego miejsca na korcie. Wzrosła także liczba trafionych pierwszych podań przez krakowiankę, co znacznie ułatwiło jej sprawę.
Radwańska szybko objęła prowadzenie 4:0 i pomimo straty serwisu dalej szła po swoje. Po niezbyt eleganckich z ust trzeciej rakiety świata po mniej udanych pierwszych piłkach tego seta nie było już śladu, a zastąpiły je okrzyki pobudzające do dalszej walki. 104-minutowe spotkanie zakończył as serwisowy w wykonaniu Polki, która o awans do III rundy zmierzy się z Mirjaną Lucić-Baroni.
Australian Open, Melbourne (Australia)
Wielki Szlem, kort twardy (Plexicushion), pula nagród w singlu kobiet 15 mln dolarów australijskich
wtorek, 17 stycznia
I runda gry pojedynczej:
Agnieszka Radwańska (Polska, 3) - Cwetana Pironkowa (Bułgaria) 6:1, 4:6, 6:1