36-letnia Francesca Schiavone (WTA 100), która po tym sezonie zakończy karierę, przeszła w ostatnich tygodniach niesłychaną metamorfozę. Wywalczyła tytuł w Bogocie jako 168. rakieta globu. W Rabacie kontynuowała dobrą passę, ale po wygraniu dziewięciu meczów z rzędu, została zatrzymana przez równie znakomicie ostatnio dysponowaną Anastazję Pawluczenkową (WTA 16).
Na początku meczu skuteczniejsza była Schiavone. Świetnie funkcjonował jej topspin, bardzo głęboki, zarówno po linii, jak i po krosie. Mistrzyni Rolanda Garrosa 2010 prowadziła 4:2, ale stopniowo do głosu dochodziła Pawluczenkowa. Rosjanka wyrównała na 4:4, a następnie odparła break pointa i wyszła na 5:4. Znakomity lob dał tenisistce z Moskwy dwie piłki setowe w 12. gemie. Wykorzystała drugą z nich, wypracowując sobie przewagę świetnym returnem i wymuszając na rywalce błąd głębokim krosem forhendowym.
W II partii stroną odrabiającą straty była Schiavone. Znana z umiejętności wykorzystywania wielu planów gry Włoszka zaczęła częściej używać slajsa i starała się robić większy użytek ze swojego woleja. Mistrzyni Rolanda Garrosa 2010 z 0:2 wyszła na 3:2. Później obie tenisistki bez większych problemów utrzymywały podanie. Końcówka znowu należała do bardziej regularnej Pawluczenkowej. Rosjanka nie tylko grała agresywnie z głębi kortu, ale potrafiła też przechytrzyć przemieszczającą się po całej długości i szerokości kortu rywalkę. Kilka razy udało się jej przelobować Włoszkę albo też wygrać z nią bitwę na małe pola. Przy 5:5 tenisistka z Moskwy obroniła break pointa, a mecz dobiegł końca, gdy w 12. gemie Schiavone popełniła podwójny błąd.
W trwającym godzinę i 43 minuty meczu Włoszka zdobyła tylko osiem z 26 punktów przy swoim drugim podaniu. Rosjanka trzy razy dała się przełamać, a sama wykorzystała pięć z dziewięciu break pointów. Pawluczenkowej naliczono 26 kończących uderzeń i 31 niewymuszonych błędów. Schiavone miała 19 piłek wygranych bezpośrednio i 28 pomyłek.
ZOBACZ WIDEO Primera Division: FC Barcelona wygrała w gorących derbach. Prezenty dla Suareza [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
- W przeszłości miałyśmy dwa zacięte mecze na kortach ziemnych, więc wiedziałam, że będzie trudno. Jestem bardzo szczęśliwa i czuję ogromną ulgę, że wygrałam. Zawsze miło jest zdobyć tytuł. Każda wygrana się liczy. Kocham zwyciężać, więc jestem zadowolona i cieszę się tą chwilą - mówiła Pawluczenkowa, która w przeszłości dwa razy przegrała ze Schiavone na kortach ziemnych (Puchar Federacji 2009, ćwierćfinał Rolanda Garros 2011).
- Chciałam powiedzieć tej dziewczynie, że wykonała świetną pracę. Kiedy ją poznałam, miała 19 lat i wystąpiłyśmy razem w deblu! Na przestrzeni lat bardzo dojrzała. Gratulacje Nastia. Myślę, że bardziej zasłużyłaś na ten tytuł - mówiła Schiavone podczas ceremonii dekoracji.
Pawluczenkowa jest teraz niepokonana od 10 spotkań. Rosjanka podwyższyła na 5-3 bilans meczów ze Schiavone. Moskwianka zdobyła drugi tytuł w tym roku (po Monterrey) i 10. w karierze (bilans finałów 10-5). W rankingu pozostanie na 16. miejscu. Włoszka awansuje na 77. pozycję. Tenisistka z Mediolanu w sobotę wystąpiła w 20. finale w głównym cyklu (bilans 8-12).
Obie tenisistki czeka teraz start w turnieju rangi Premier Mandatory w Madrycie. W I rundzie Pawluczenkowa zmierzy się z Rumunką Soraną Cirsteą. Schiavone rywalkę pozna, gdy zakończą się kwalifikacje.
Grand Prix de SAR La Princesse Lalla Meryem, Rabat (Maroko)
WTA International, kort ziemny, pula nagród 250 tys. dolarów
sobota, 6 maja
finał gry pojedynczej:
Anastazja Pawluczenkowa (Rosja, 1) - Francesca Schiavone (Włochy, WC) 7:5, 7:5