Był to piąty w historii Rolanda Garrosa finał pomiędzy reprezentantami Hiszpanii i Szwajcarii. W poprzednich (sezony 2006-08 i 2011) Rafael Nadal pokonywał Rogera Federera. W tegorocznej edycji paryskiego turnieju rywalem tenisisty z Majorki został Stan Wawrinka, który - jak jak jego słynny rodak w przeszłości - nie miał szans w konfrontacji z Rafą w finale paryskiego turnieju.
To był mecz tenisisty, który nigdy nie przegrał finału Rolanda Garrosa (Nadal) z tenisistą, który nigdy nie przegrał finału Wielkiego Szlema (Wawrinka). Co więcej, w jednym ze zwycięskich wielkoszlemowych meczów o tytuł, Australian Open 2014, Szwajcar pokonał właśnie Hiszpana. - W moim słowniku nie ma słowa rewanż. Dla mnie każdy pojedynek jest inny i ważny - mówił Rafa przed finałem.
Obaj niepewnie rozpoczęli niedzielny mecz. W ich zagraniach łatwo można było dostrzec nerwowość. Przez to nie potrafili wykorzystać szans, jakie są pojawiały. Jako pierwszy z presją poradził sobie Nadal. Hiszpan od stanu 2:2 zdobył cztery kolejne gemy i triumfował w partii otwarcia 6:2.
Nadal poszedł za ciosem po wygranej inauguracyjnej odsłony i na początku drugiej wywalczył przełamanie, a po chwili podwyższył prowadzenie na 3:0. Wawrinka bywał momentami bezradny. Starał się atakować, ale Hiszpan potrafił odpowiedzieć na niemal każde zagranie swojego przeciwnika. Wreszcie w akcie frustracji tenisista z Lozanny złamał rakietę. Na nic to się zdało. Nadal wygrał także i drugiego seta (6:3) i zbliżał się do upragnionego triumfu.
Trzecia partia nic nie zmieniła w obrazie gry. Nadal był tego dnia za dobry, nie miał słabego punktu. Był jak skała, której nie da się skruszyć. Wawrinką targały różne emocje - bywał sfrustrowany, zły, sprawiał wrażenie obrażonego na cały świat. Nie można mu zarzucić, że nie próbował. Ale to nie była jego niedziela.
W trzecim secie Nadal błyskawicznie objął prowadzenie 5:1. Wtedy już stało się jasne, że Wawrinki nie uratuje już nic, że 10. tytuł Hiszpana stanie się faktem. Po ostatnim punkcie tenisista z Majorki w swoim stylu padł na kort, po czym ze łzami w oczach wzniósł ręce w górę. Miał prawo do wielkiej radości. Po trzech latach odzyskał tytuł w Paryżu i spełnił cel, jaki postawił przed sobą na początku sezonu - zdobył "decimę".
Mecz trwał dwie godziny i pięć minut. W tym czasie Nadal zaserwował cztery asy, posłał 27 zagrań kończących, popełnił 12 niewymuszonych błędów, ani razu nie został przełamany oraz wykorzystał sześć z 13 break pointów. Wawrince natomiast zapisano jednego asa, 19 winnerów i 29 pomyłek włąsnych.
Tym samym Nadal stał się pierwszym tenisistą w historii z dwucyfrową liczbą triumfów w jednym turnieju wielkoszlemowym w singlu. Ogółem Hiszpan ma w dorobku 15 mistrzostw w Wielkim Szlemie (10 tytułów w Rolandzie Garrosie, po dwa w Wimbledonie i US Open oraz jeden w Australian Open). Lepszy od niego pod tym względem jest tylko Federer (18).
Za wygraną Nadal zainkasował 2,1 mln euro oraz 2000 punktów do rankingu ATP, co pozwoli mu awansować na drugą pozycję w światowej klasyfikacji. Tak wysoko notowany nie był od października 2014 roku.
Wawrinka natomiast poniósł pierwszą w karierze porażkę w wielkoszlemowym finale. Poprzednie mecze o tytuł, w których wystąpił (Australian Open 2014 z Nadalem oraz Roland Garros 2015 i US Open 2016 z Novakiem Djokoviciem), Szwajcar wygrał.
ZOBACZ WIDEO Michał Pazdan: Jestem zmęczony psychicznie. Czas na reset
Roland Garros, Paryż (Francja)
Wielki Szlem, kort ziemny, pula nagród w singlu mężczyzn 13,5 mln euro
niedziela, 11 czerwca
finał gry pojedynczej:
Rafael Nadal (Hiszpania, 4) - Stan Wawrinka (Szwajcaria, 3) 6:2, 6:3, 6:1
Absolutny hegemon mączki!
Coś mi się wydaje, że to nie Twoje ostatnie słowo! ;)