Rafał Smoliński, WP Sportowe Fakty: Po zakończeniu Rolanda Garrosa powiedział pan, że jest zaniepokojony formą Agnieszki Radwańskiej. Jakie jest pana zdanie po występie naszej tenisistki na kortach w Eastbourne?
Wojciech Fibak, finalista turnieju Masters i ćwierćfinalista Wimbledonu 1980: Moje zaniepokojenie na pewno wzrosło. Nie trzeba być koneserem, żeby zauważyć, że to nie jest ta Agnieszka, którą znamy. To nie jest osoba pełna wigoru, która wychodzi na kort, biega i walczy. Jest trochę przygaszona. Pozostały oczywiście jej technika i czucie piłki, ale poza tym to nie jest ta nasza Agnieszka. Inne tenisistki to widzą i nie mają już takiego respektu jak kiedyś.
Jak ocenia pan losowanie głównej drabinki Wimbledonu kobiet?
Kiedy dostrzega się kryzys, to szuka się czegoś pozytywnego i szansą właśnie jest to losowanie. W jej okolicy nie ma młodych i groźnych tenisistek, które mocno biją piłkę. W jej części drabinki znalazły się Jelena Janković, Timea Bacsinszky czy Swietłana Kuzniecowa, które prezentują taki stary tenis. One wszystkie mają swój styl, ale to będzie już inna gra. To będą takie szachy, a może wówczas Agnieszka się obudzi i przypomni sobie, jak świetnie grała. Kiedy nie będzie tak zdominowana przez potężne uderzenia, kiedy nastąpi więcej wymian, to może jej instynkt i spryt powrócą na jej ulubionej nawierzchni. Dlatego to losowanie jest szansą.
We wtorek krakowianka zmierzy się z Jeleną Janković, która nie ma zbyt miłych wspomnień z trawy.
Janković ma takie same problemy jak Agnieszka. Sporo już doświadczyła, a jej kariera zmierza powoli ku końcowi. W ostatnim czasie nie może wygrać niczego, dlatego pod tym względem wygląda dużo gorzej od Agnieszki. Natomiast w II rundzie może się okazać, że na Agnieszkę będzie czekać zdolna Katy Boutler, która niespodziewanie pokona Christinę McHale. Kiedyś wymarzonym losowaniem byłaby taka młoda Brytyjka, ale z drugiej strony kiedyś idealna byłaby także Lauren Davis, z którą Agnieszka jednak przegrała w Eastbourne.
W ostatnich latach Agnieszka Radwańska notowała dobre wyniki w Wimbledonie mimo częstych szybkich porażek w Eastbourne.
Nie można niestety porównywać porażki w Eastbourne z tą zeszłoroczną czy sprzed kilku lat. To jest zupełnie inna Agnieszka. Zawisła nad nią taka czarna chmura i aby odnaleźć ten promyk słońca, to musi być z jej strony duża mobilizacja. Agnieszka oczywiście bardzo chce i cały jej sztab chce, dlatego bardzo im współczuję. To się tylko tak łatwo mówi. Agnieszka przez 10 lat wygrywała, ale nie jest też robotem i nie można wszystkiego od niej oczekiwać. Mimo tego bardzo chce. Jednak w tym celu musi nastąpić powiązanie sfery mentalnej z energią fizyczną, a tutaj Agnieszka mimo wielkich chęci nie może jakoś tej siły z siebie wykrzesać. Zawsze mówiłem, że przyjdzie Wimbledon i zapomnimy o słabszych wynikach. Teraz jednak widać, że Agnieszce wyraźnie brakuje ogrania meczowego i energii.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Serena Williams na korcie w 7. miesiącu ciąży (WIDEO)
Magda Linette zagra we wtorek z liderką rankingu deblowego, Bethanie Mattek-Sands. Jak groźna będzie to przeciwniczka?
To jest bardzo niewygodne losowanie. To jest taka szalona tenisistka, ale jej gra jest bardzo niebezpieczna właśnie na takiej nawierzchni jak trawiasta. Mattek-Sands potrafi wygrywać z najlepszymi w specyficznych warunkach. Na trawie najważniejszymi uderzeniami są return i wolej, a jak wiemy, ona jest bardzo dobrą deblistką. To będzie dla Magdy bardzo trudny mecz.
Czy w turnieju pań widzi pan tenisistkę, która może zaskoczyć? Zawodniczkę pokroju Jeleny Ostapenko, która wygrała Rolanda Garrosa.
Wymienił pan właśnie nazwisko Ostapenko, która ma bardzo dobrą grę na trawę. Ona ma chyba obecnie najlepszy return w tenisie kobiecym. Często ma jednak wzloty i upadki, dlatego jeśli nie będzie wpadać w dołki przy własnym serwisie, to może namieszać w tym Wimbledonie. Cichą faworytką będzie jednak pewnie Petra Kvitova, mimo że jej losowanie jest trudne. Ona w miarę wcześnie wpada na Johannę Kontę, a są to być może dwie najlepsze tenisistki grające na trawie.
Na wimbledońskich trawnikach rozegra się walka o fotel liderki, ale przede wszystkim o kolejne wielkoszlemowe mistrzostwo.
Andżelika Kerber na pewno przechodzi poważny kryzys i bardzo jej kibicuję, ponieważ dobrze znam jej rodzinę. Jej powrót nie będzie jednak łatwy i trudno będzie jej pozostać liderką. Szanse ma za to Karolina Woźniacka, która przejawia ostatnio większą ochotę do gry, ale na trawie nigdy nie odnosiła wielkich sukcesów. Walczyć o miano liderki będą także Karolina Pliskova i Simona Halep. Natomiast jeśli chodzi o triumf w turnieju, to nie można jeszcze wykluczyć Venus Williams, oczywiście jeśli nie przeszkodzi jej ten nieszczęśliwy wypadek.
Andy Murray będzie miał w Londynie bardzo trudne zadanie. Jak ocenia pan dyspozycję jego oraz innych kandydatów do tytułu?
Znam świetnie Ivana Lendla i jego metody taktyczne oraz przygotowawcze, ale mimo iż potrafi on natchnąć Andy'ego energią, to Murray znajduje się w takim pół kryzysie. Podobnie jak Novak Djoković. Jeśli chodzi o Rafaela Nadala, to jest takie niebezpieczeństwo, że jest wielu tenisistów, którzy mogą go pokonać wcześniej. Rafa zastosował metodę Borga, który nigdy nie grał na trawie przed Wimbledonem i wygrywał w Paryżu oraz w Londynie. Jeśli przejdzie dwie-trzy rundy, to może być groźny.
Faworytem zdaje się być jednak Roger Federer.
Jeżeli Roger Federer mógł wygrać w Australii, to w Wimbledonie tym bardziej będzie faworytem. W ostatnich latach zdarzały mu się tutaj porażki, ale teraz prezentuje się bardzo dobrze. Zaskoczyć, mimo niezbyt udanego sezonu, może Milos Raonić, który w zeszłym roku był w finale. Na pewno trzeba zwrócić uwagę na Alexandra Zvereva, który w finale turnieju w Halle otrzymał lekcję od Federera, na Dominika Thiema czy Nicka Kyrgiosa.
Jerzy Janowicz zainauguruje turniej meczem z Denisem Shapovalovem. Czego można się spodziewać po występie Polaka?
Jerzy na pewno mógł trafić gorzej, np. na Ivo Karlovicia czy Johna Isnera, ale podobnie jak w przypadku Magdy Linette, wylosował bardzo groźnego tenisistę. Kanadyjczyk to wielki talent. Wiemy, że już raz Jerzy stoczył z nim równy bój podczas challengera w Guadalajarze. To będzie zatem trudny mecz, ponieważ mimo iż punkty są krótsze, to obowiązuje format do trzech wygranych setów. Jerzy nie jest ostatnio w wielkiej formie i nie grał zbyt wielu spotkań. Dlatego będzie to mecz o wszystko, w którym nie będzie faworytem.
Spore nadzieje związane są z deblowym występem Łukasza Kubota i Marcelo Melo.
Łukasz i Marcelo są rozstawieni z "czwórką" i drabinka dobrze się dla nich ułożyła. Jeżeli nie będzie jakiegoś wypadku przy pracy, to mogą awansować do ćwierćfinału czy półfinału, a wtedy już wszystko może się zdarzyć. Gorzej trochę to wygląda dla Marcina Matkowskiego i jego partnera, bowiem w II rundzie wpadają na Bryanów.
Jest pan w bliskim kontakcie z Łukaszem Kubotem. Jakie owoce może przynieść współpraca z Marcelo Melo?
Łukasz to tytan energii, natomiast Marcelo jest bardziej spokojny. Kiedy Łukasz wybierał razem ze mną partnera do gry deblowej, to bardzo byłem właśnie za Marcelo. Uważam, że Melo i Zimonjić to najlepsi debliści świata. Choć oczywiście Nenad z wiekiem nie prezentuje się już tak dobrze, do tego ma własną rodzinę i jest kapitanem Serbii w Pucharze Davisa. Nie zdziwię się jednak, jeśli Łukasz i Marcelo wygrają razem jeden, dwa czy trzy turnieje wielkoszlemowe oraz zostaną liderami rankingu deblistów, czego bardzo im życzę.