Wimbledon: starcie niepokornych charakterów dla Jerzego Janowicza. Po dwóch latach Polak wygrał mecz w Wielkim Szlemie

PAP/EPA / GERRY PENNY
PAP/EPA / GERRY PENNY

Jerzy Janowicz awansował do II rundy rozgrywanego na kortach trawiastych wielkoszlemowego Wimbledonu 2017. W poniedziałek Polak w czterech setach pokonał juniorskiego mistrza londyńskiej imprezy sprzed roku, Denisa Shapovalova.

Wimbledon to ostatni turniej, w którym Jerzy Janowicz wykorzystuje tzw. "zamrożony ranking" (tenisista, który przez dłuższy czas z powodu kontuzji wypada z rozgrywek, może "zamrozić" swój ranking na miejscu, które zajmował w momencie rozpoczęcia przymusowej pauzy. Łodzianin jeszcze w zeszłym roku swój ranking "zamroził" na 94. pozycji). Dla Polaka to piąty występ w głównej drabince The Championships. Najlepszy wynik osiągnął w 2013 roku, gdy dotarł do 1/2 finału, stając się pierwszym w historii polskim półfinalistą turnieju wielkoszlemowego w singlu. Z kolei w ostatnim starcie, przed dwoma laty, odpadł już w I rundzie z Marselem İlhanem.

W I rundzie tegorocznej edycji londyńskiego turnieju Janowicz trafił na jednego z najbardziej utalentowanych tenisistów młodego pokolenia, Denisa Shapovalova. 18-letni Kanadyjczyk otrzymał dziką kartą do głównej drabinki. Zasłużył na nią... w zeszłym roku, wygrywając juniorski Wimbledon.

Dla Janowicza był to powrót na londyńskie trawniki po dwuletniej przerwie. Dla Shapovalova z kolei debiut w głównej drabince turnieju wielkoszlemowego. Obaj mieli więc prawo czuć dodatkową presję.

Szczególnie dotyczyło to Shapovalova. Kanadyjczyk w pierwszym secie miał wiele niepewnych zagrań, zdarzały mu się proste i bolesne w skutkach pomyłki. Jak choćby w piątym gemie, gdy przy break poincie popełnił podwójny błąd serwisowy. Był to decydujący moment inauguracyjnej partii, wygranej przez Janowicza 6:4.

Druga odsłona także zakończył się jednym przełamaniem, tyle że dla Shapovalova. Pochodzący z rosyjskiej rodziny, urodzony w Izraelu, a zamieszkały na Bahamach reprezentant Kanady w czwartym gemie wprawdzie zmarnował szansę na breaka, ale w szóstym, niesamowicie długim i wyrównanym, przy trzecim break poincie popisał się wspaniałym forhendem. Janowicz przegrał tego seta, choć miał okazję na odrobienie straty. W dziesiątym gemie jednak nie wykorzystał prowadzenia 40-0 przy podaniu rywala.

To był mecz dwóch tenisistów o niepokornych charakterach. Janowicz w przeszłości wielokrotnie nie potrafił zachować nerwów na wodzy. Shapovalov, choć jego staż w zawodowym tenisie jest niewielki, także już zdołał się poznać z nie najlepszej strony. 5 lutego podczas meczu I rundy Pucharu Davisa z Kyle'em Edmundem w rywalizacji Kanady z Wielką Brytanią po przegraniu jednej z akcji z całą mocą wystrzelił piłkę, która trafiła w twarz sędziego Arnauda Gabasa, łamiąc mu oczodół. Za swój czyn został zdyskwalifikowany.

W poniedziałek obaj starali się panować nad gorącym temperamentem, lecz nie zawsze im się to udawało. Spokój tracili po niektórych decyzjach sędziów. Główny arbiter spotkania, Gianluca Moscarella, nie miał łatwego zadania, zwłaszcza że mecz odbywał się na korcie bez systemu, a obaj uczestnicy nie dość, że dysponowali potężnym uderzeniem, to jeszcze wielokrotnie trafiali tuż przy liniach.

Trzeciego seta Janowicz rozpoczął w doskonałym stylu. Choć nie przyszło mu to łatwo. W gemie otwarcia łodzianin oddalił dwa break pointy, w drugim sam przełamał Shapovalova, a następnie, by wyjść na prowadzenie 3:0, znów musiał bronić własnego podania. Szybkie przełamanie na korzyść Polaka ustawiło grę w tej partii. Reprezentant naszego kraju pewnie zmierzał ku wygranej i wyjściu na prowadzenie 2-1 w setach.

I jeden, i drugi uwielbiają grę na trawie. Obaj największy dotychczasowy sukces odnieśli właśnie przy Church Road (Janowicz w 2013 roku awansował do półfinału, w Shapovalov w zeszłym sezonie wygrał zmagania do lat 18.). W czwartej partii obaj prezentowali "wimbledoński serwis" - znakomicie serwowali i posyłali wiele zagrań kończących. O losach tej odsłony decydować musiał tie break. Dla Shapovalova była to gra o pozostanie w meczu, Janowicz natomiast walczył, aby zakończyć spotkanie.

Rozstrzygająca rozgrywka została rozegrana pod dyktando łodzianina. Polak już w pierwszym punkcie uzyskał mini przełamanie po tym, jak 18-latek z Kanady przestrzelił smecz. Janowicz przewagi już nie roztrwonił. Co więcej, podwyższył prowadzenie na 6:2, co oznaczało cztery meczbole. Wykorzystał już premierową okazję, a pomógł mu w tym rywal, wyrzucając forhend w aut.

W ciągu dwóch godzin i 25 minut gry Janowicz zaserwował pięć asów, popełnił sześć podwójnych błędów serwisowych, jeden raz został przełamany, wykorzystał dwa z 11 break pointów oraz łącznie zdobył 119 punktów, tyle samo co przeciwnik.

ZOBACZ WIDEO Palmeiras pokonało Gremio - zobacz skrót (wideo) [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Dla Janowicza to 99. wygrany w karierze mecz w głównym cyklu, w tym 22. w turnieju wielkoszlemowym. Na wygraną w Wielkim Szlemie czekał od maja 2015 roku, gdy w I rundzie Rolanda Garrosa ograł Maxime'a Hamou. Z kolei w Wimbledonie poprzednie zwycięstwo odniósł przed trzema laty, gdy okazał się lepszy od Lleytona Hewitta.

O III rundę Wimbledonu 2017 Janowicz powalczy w środę. Jego rywalem będzie rozstawiony z numerem 14. Francuz Lucas Pouille bądź Malek Jaziri z Tunezji.

The Championships, Wimbledon (Wielka Brytania)
Wielki Szlem, kort trawiasty, pula nagród w singlu mężczyzn 12,180 mln funtów
poniedziałek, 3 lipca

I runda gry pojedynczej:

Jerzy Janowicz (Polska) - Denis Shapovalov (Kanada, WC) 6:4, 3:6, 6:3, 7:6(2)

Program i wyniki turnieju mężczyzn

Źródło artykułu: