Pierwotnie Novak Djoković i Adrian Mannarino mieli zagrać w poniedziałek. Ich mecz został wyznaczony na korcie numer 1 tuż po spotkaniu Gillesa Mullera z Rafaelem Nadalem. Luksemburczyk i Hiszpan grali jednak aż przez cztery godziny i 47 minut (6:3, 6:4, 3:6, 4:6, 15:13 dla Mullera), a gdy zakończyli, było już po 20:30 czasu lokalnego i nad Londynem zapadał zmierzch, Mimo to organizatorzy nie zdecydowali się na przeniesienie starcia Serba z Francuzem na kort centralny, który był wolny od godz. 19:00 miejscowego czasu. Czekali. W efekcie Djoković i Mannarino jako jedyni musieli rozegrać swój mecz 1/8 finału we wtorek.
- Rozmawialiśmy z sędziami i supervisorami, starając się zrozumieć ich sposób myślenia - Djoković wrócił do wydarzeń z poniedziałku. - Nie pozwolili nam zagrać na korcie centralnym i uważam, że była to niewłaściwa decyzja. Kort centralny był pusty od 19:00. Ma światła i dach, więc mogliśmy rozegrać nasz mecz.
- Około godz. 20:00 udaliśmy się do biura sędziów - kontynuował Serb. - Powiedziano nam, że to ze względów bezpieczeństwa. To była jedyna informacja, jaką nam przekazano.
Organizatorzy Wimbledonu wytłumaczyli, że nie mogli przenieść pojedynku Djokovicia z Mannarino na kort centralny, ponieważ osoby z biletami na kort numer 1 nie mogłyby obejrzeć tego meczu. - Sędziowie byli niezdecydowani, w ich działaniach brakowało logiki. Zostaliśmy zatrzymani na 2,5 godziny i nie wiedzieliśmy, co mamy robić - skrytykował 30-latek z Belgradu.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: tak się bawią słynni sportowcy (WIDEO)
Ostatecznie Serb i Francuz rozegrali swój mecz na korcie centralnym, lecz we wtorek, tuż przed ćwierćfinałami singla kobiet. Djoković zwyciężył 6:2, 7:6(5), 6:4, ale znów nie ukrywał niezadowolenia, tym razem ze stanu nawierzchni.
- W trakcie meczu pokazałem sędziemu, że na linii serwisowej jest dziura. Z kolei w okolicach linii końcowej było ślisko. Nie ma tam trawy, przez co piłka nierówno się odbija. Korty w tym roku nie są dobrze przygotowane. Trudno mi powiedzieć, z czego to wynika. Może to z powodu pogody. Ale nie da się ukryć, że grałem na lepszych kortach - mówił.
Mimo tych wszystkich niedogodności, włącznie z bólem barku, na jaki uskarżał się podczas wtorkowego pojedynku, Djoković awansował do ćwierćfinału Wimbledonu 2017. W środę w starciu o półfinał zmierzy się z Tomasem Berdychem. Z Czechem wygrał 25 z 27 rozegranych spotkań.
- Pamiętam, że on pokonał mnie w półfinale w 2010 roku i dzięki temu awansował do swojego pierwszego wielkoszlemowego finału. On przez wiele lat był w czołowej "10" rankingu, jest doświadczony i wie, co to znaczy rozgrywać wielkie mecze podczas najważniejszych turniejów, więc na pewno nie będzie przytłoczony stawką spotkania - ocenił mistrz Wimbledonu z sezonów 2011 i 2014-15.
- On mocno i płasko uderza piłkę. Jego styl gry pasuje na trawę. Ale dobrze go znam, bo grałem z nim wiele razy i wiem, co muszę zrobić, aby go pokonać. Mam nadzieję, że uda mi się to zrealizować - dodał Serb.
Nie wspomnę, ze zapłacili za przyjemność ogladania Dżokera w akcji ;)