Występ w Hamburgu był dla kończącego karierę po obecnym sezonie Tommy'ego Haasa ostatnim etapem pożegnalnego tournee po ojczyźnie. 39-latek wystąpił kolejno w Monachium, Stuttgarcie, Halle i w Hamburgu.
Ostatniego startu nie będzie jednak miło wspominał, bo nie zdołał wygrać nawet jednego meczu. Z turnieju German Tennis Championships odpadł w I rundzie, przegrywając z Nicolasem Kickerem. - Chciałem rozegrać dobry mecz, ale poziom mojej gry nie był wystarczający - ocenił po meczu Haas.
- Przegrałem, ale jestem szczęśliwy, bo byłem tu z rodziną. Gdy tu przyjechałem, wróciły do mnie wszystkie wspomnienia. Cieszę się, że na trybunach była moja córka - mówił.
Mimo porażki Niemiec był zadowolony, że po 20 latach od debiutu znów mógł zagrać w rodzinnym mieście. - To był dla mnie emocjonalny start. Miasto, miejscowy port budzą we mnie wyjątkowe emocje. Cieszę się, że mogłem tu jeszcze raz zagrać - skomentował.
- To boli, ale czeka każdego sportowca. Mogę jednak zapewnić, że na pewno wrócę na ten turniej. Ale jako kibic - dodał Haas, który po zakończeniu spotkania został nazwany przez miejscowych komentatorów "niemiecką legendą tenisa".
ZOBACZ WIDEO Justyna Żełobowska: Boks jest dla mnie świętością, nie pójdę w stronę MMA