Ostatnie dwa tygodnie były dla Catherine Bellis (WTA 36) bardzo udane. Osiągnęła półfinał w Stanford i III rundę w Toronto, pokonała Petrę Kvitovą i Swietłanę Kuzniecową. Tenisistka z Atherton ma szansę wejść do Top 32, co gwarantowałoby jej rozstawienie w rozpoczynającym się 28 września wielkoszlemowym US Open.
- Jeśli tak się stanie będzie bardzo fajnie. Jednak jeśli nie, to mam nadzieję, że będę rozstawiona innym razem. To jest dla mnie wielka motywacja - powiedziała Bellis, która w lutym w Dubaju pokonała Agnieszkę Radwańską.
Amerykanka na zawodowstwo przeszła we wrześniu 2016 roku (porzuciła grę na Uniwersytecie Stanforda) i sezon zakończyła na 90. miejscu w rankingu. Aktualnie jest najmłodszą tenisistką w Top 50 i jedną z trzech nastolatek, obok mających po 19 lat Chorwatki Any Konjuh i Japonki Naomi Osaki.
Bellis wyjaśniła, jak wielką zmianą było dla niej zostanie zawodową tenisistką. - Dzięki temu dojrzałam. Szczególnie teraz, gdy jest to technicznie moja praca, choć tak do tego nie podchodzę. Kiedy planowałam iść do college'u, tak naprawdę nie grałam jeszcze dla siebie. Teraz chodzi o mnie i wiele innych rzeczy, które wykonuję niezależnie - stwierdziła Amerykanka.
Tenisistka z Atherton poprawiła swoją grę i cały czas koncentruje się na tym, aby lepiej serwować. - Myślę, że teraz jestem bardziej agresywna w ważnych punktach meczów - mówiła Bellis.
W przyszłym tygodniu Amerykanka zagra w Cincinnati i to będzie dla niej szansa na zapewnienie sobie rozstawienia w US Open.
O Bellis po raz pierwszy głośno zrobiło się w 2014 roku, gdy mając 15 lat pokonała w I rundzie US Open Dominikę Cibulkovą, finalistkę Australian Open 2014. Amerykanka była wówczas klasyfikowana na 1208. miejscu w rankingu.
ZOBACZ WIDEO Lisek bał się, że znów zgubili mu tyczki. "Mówię: kurcze, znowu będzie afera w telewizji"