W czwartek Coco Vandeweghe po raz pierwszy w karierze zagrała na głównej arenie Flushing Meadows, Arthur Ashe Stadium. Amerykanka pokonała Tunezyjkę Ons Jabeur 7:6(6), 6:2. - Byłam lekko rozczarowana, że nie przełamałam jej serwisu w 12. gemie mimo prowadzenia 40-0. W tie breaku obroniłam dwie piłki setowe, zanim wygrałam ważną część spotkania - powiedziała Vandeweghe.
Reprezentantka USA dotarła w tym roku do półfinału Australian Open. W sobotę zmierzy się z Agnieszką Radwańską, a pokonanie krakowianki może jej otworzyć drogę do kolejnego półfinału w Wielkim Szlemie. - Nie patrzę w przyszłość i skupiam się na każdym kolejnym meczu. Mój fizjoterapeuta Julian poinformował mnie, że w sobotę spotkam się z Radwańską. W piątek jednak gram debla i miksta, dlatego czeka mnie sporo pracy.
Vandeweghe ma z najlepszą polską tenisistka bilans 1-5. Ostatni raz obie panie zmierzyły się w Toronto, gdzie Radwańska zwyciężyła pewnie 6:3, 6:2. Amerykanka nie ukrywa jednak, że na turniej Rogers Cup przyjechała zmęczona po przegranym finale zawodów na kortach Uniwersytetu Stanforda. - Byłam wyczerpana i obawiałam się, że więcej wyniesie mnie kara za wycofanie się z turnieju niż wszystkie koszty związane z przyjazdem i występem w zawodach.
ZOBACZ WIDEO: Lekarz zaszokował Małgorzatę Glinkę. "Skończy pani na wózku inwalidzkim"
Aga zag Czytaj całość