Jack Sock wygrywa, bo unika presji. "Wychodzę na kort i wrzucam luz"

- Chcę się dobrze bawić i grać. Nie spodziewam się, że będę w Londynie pierwszy, ale to jest tenis i wszystko może się zdarzyć - powiedział Jack Sock po awansie do półfinału Finałów ATP World Tour.

W tym artykule dowiesz się o:

W czwartek, w trzeciej kolejce zmagań w Grupie B, Jack Sock pokonał 6:4, 1:6, 6:4 Alexandra Zvereva i wywalczył awans do półfinału Finałów ATP World Tour 2017. - Ten mecz był jak jazda kolejką górską - przyznał. - W pierwszym secie udało mi się go przełamać, ale w drugim on odpowiedział naprawdę dobrą grą. Trzecia partia była bardzo trudna, ale wydaje mi się, że w najważniejszych momentach to ja dominowałem.

Ostatnie tygodnie to najlepszy czas w karierze Amerykanina. Awans do Finałów ATP World Tour wywalczył rzutem na taśmę dzięki sensacyjnemu triumfowi w ostatnim turnieju sezonu regularnego, w Paryżu. W hali Bercy zwyciężył, choć był bliski porażki już w II rundzie. Pokonał wówczas Kyle'a Edmunda, mimo że w decydującym secie przegrywał już 1:5.

- Wychodzę na kort i wrzucam luz - mówił o tajemnicy ostatnich sukcesów. - Chcę się bawić grą, próbuję tworzyć show. Po prostu cieszę się chwilą. I nie wywieram na siebie presji. Mecz z Edmundem w Paryżu powinienem był przegrać, a ostatecznie wygrałem cały turniej. Nie zrobiłbym tego, gdybym kładł na siebie nacisk. Początek sezonu był w moim wykonaniu dobry, ale potem grałem gorzej, właśnie z powodu zbyt dużej presji - wyjaśniał.

- Nigdy nie przypuszczałem, że zagram w Finałach ATP World Tour - kontynuował. - Ale Paryż dodał mi wiele pewności siebie. Przyjechałem tutaj jako ostatni, który się zakwalifikował. Chcę się dobrze bawić i grać. Nie spodziewam się, że będę w Londynie pierwszy, ale to jest tenis i wszystko może się zdarzyć. Na razie wciąż tu jestem i awansowałem do półfinału.

Sock jest pierwszym amerykańskim półfinalistą Finałów ATP World Tour od dziesięciu lat, gdy w najlepszej "czwórce" tej imprezy, wówczas rozgrywanej w Szanghaju, zameldował się Andy Roddick. - To niesamowite dla mnie i dla mojego kraju. Teraz mam nadzieję, że nie będziemy musieli czekać kolejnych dziesięciu lat na następnego amerykańskiego półfinalistę - śmiał się.

W półfinale, w sobotę, Amerykanin zagra z Grigorem Dimitrowem, z którym ma bilans 3-1. W tym roku pokonał Bułgara w III rundzie w Indian Wells, ale ich jedyny mecz rozegrany na twardej nawierzchni w hali, w październiku 2014 roku w Sztokholmie, przegrał.

- Zdołałem kilka razy go pokonać, ale od tego czasu jest innym tenisistą. Rozgrywa niesamowity sezon i gra na wspaniałym poziomie. Uważam, że odnalazł swoją właściwą grę. Sądzę, że to będzie świetny mecz. Aby wygrać, będę musiał zagrać najlepiej, jak potrafię - ocenił tenisista z Nebraski.

ZOBACZ WIDEO: Polska sędzia: Byłam zszokowana, że ktoś może mnie tak bardzo wyzywać

Komentarze (1)
don paddington
17.11.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
z koksem 36 letnim szwajcarem jakoś nikt nie wygrywa prócz Tommy Haasa, który pokazał czym jest 36 latek "na luzie" bez wspomagaczy.