Tym razem to nie żart. Marion Bartoli wraca na kort!

jak z idolką drogiego Pottera, Justyną Kowalczyk, która w ostatnim czasie tylko rozmienia swoją karierę na drobne. ^_- Marion powinna dać sobie spokój, wygrała świętego Wielkiego Szlema, odeszła w chwale, została zapamiętana jako Mistrzyni. A teraz wielki powrót, który skończy się na sromotnych porażkach, gdyż jest ona za gruba na zawodowy tenis, grubsza nawet od idola (nie)drogiego Baselinera Socka! Jej ciało nie wytrzyma takich obciążeń, a sama Francuzka zostanie zapamiętana jako desperatka, a nie mistrzyni Wimbledonu! Myślę, że Bartoli zobaczyła, że obecnie polska anemiczka jest w takiej formie, iż każdy może ją pokonać, nawet ona, więc pewnie chce spróbować, kto wie, może się uda, ale o tak górnolotnych celach jak wygrana Fed Cupu, Igrzysk Olimpijskich i kolejnego Wielkiego Szlema nawet bym nie myślał na miejscu jej naiwnych fanów. Fed Cup Francuzki mogą oczywiście wygrać, gdyż mają w składzie Carolinkę Garcię, ale czy jedna Carolinka może wygrać Puchar Federacji? Historia pokazuje, że tak - idolka (nie)drogiego Baselinera grubaska Stephens przegrała dwa mecze z amatorkami w finale w Mińsku, a mimo to Amerykanki za sprawą niesamowitej Coco Vandeweghe podniosły w górę puchar!

przyjemności ostatnimi czasy:) Bez presji i na pewno nie z braku kasy.15,20 kilo nadwagi i może pograć w tenisa zawodowo.Ale to już nie ta liga dl niej.

czekać Ivanovic.