Australian Open będzie dla Lucasa Pouille'a pierwszym turniejem w 2018 roku. Ostatni mecz rozegrał 26 listopada ubiegłego roku, gdy w piątej grze finału Pucharu Davisa pokonał 6:3, 6:1, 6:0 Steve'a Darcisa. - Mam nadzieję, że to będzie ważny moment dla mojej kariery. To zwycięstwo dodało mi wiele pewności siebie. Mogłem być bohaterem albo facetem, który zawiódł cały kraj - wspominał, w rozmowie z "L'Equipe".
Francuz przyznał, że w Australii przebywa już od dwóch tygodni. - Przyjechałem do Melbourne już 1 stycznia i dzięki temu mogłem dużo trenować na miejscu. Pod względem fizycznym i tenisowym czuję się dobrze. Najtrudniejsze będzie złapanie rytmu meczowego - wyjaśniał.
Pouille dokonał zmiany w sztabie szkoleniowym. Jego głównym trenerem pozostanie Emmanuel Planque, ale podczas turnieju w Melbourne będzie mu pomagał Tommy Haas, były wicelider rankingu i trzykrotny półfinalista Australian Open (1999, 2002 i 2007). - Tommy był tenisistą, którego uwielbiałem oglądać w grze. Chciałem mieć w sztabie kogoś, kto wniósłby doświadczenie zdobyte podczas największych turniejów. Na tym poziomie drobne szczegóły robią wielką różnicę. Pracujemy od wtorku i na razie nie mogę powiedzieć, żeby zrewolucjonizował moją grę. Ale wszystko jest dobrze. Będziemy współpracować w Melbourne, a co później, to zobaczymy.
W I rundzie Australian Open 2018, w poniedziałek, Pouille zagra z kwalifikantem, Rubenem Bemelmansem. - Wygrana w Pucharze Davisa pozwoliła mi udowodnić, że radzę sobie w trudnych momentach. Zdobyłem to trofeum i teraz mogę się skupić na Wielkich Szlemach i turniejach Masters 1000 - dodał reprezentant Trójkolorowych.
ZOBACZ WIDEO Nowa rola Dawida Celta. "To wielki zaszczyt i wyróżnienie"