Marin Cilić: O losach tak długiego meczu decydują szczegóły

Getty Images / Michael Dodge / Na zdjęciu: Marin Cilić, finalista Australian Open 2018
Getty Images / Michael Dodge / Na zdjęciu: Marin Cilić, finalista Australian Open 2018

- To normalne, że jestem rozczarowany, ale czuję też zadowolenie z powodu tego, co zrobiłem. O losach tak długiego meczu decydują szczegóły - mówił Marin Cilić po finale Australian Open 2018

W tym artykule dowiesz się o:

Dla Marina Cilicia był to trzeci w karierze wielkoszlemowy finał. W 2014 roku zwyciężył w US Open, ogrywając Keia Nishikoriego. W Wimbledonie 2017 uległ Rogerowi Federerowi. W niedzielnym meczu o tytuł w Australian Open 2018 znów stanął naprzeciw Federera i ponownie przegrał - tym razem 3:6, 7:6(5), 3:6, 6:3, 1:6.

- To normalne, że jestem rozczarowany, ale czuję też zadowolenie z powodu tego, co zrobiłem - mówił Cilić na konferencji prasowej. - To była pięciosetowa bitwa, trudny mecz pod względem mentalnym. Zanotowałem zły start, przegrałem pierwsze cztery gemy i musiałem odrabiać straty. W drugiej partii rozegrałem świetny tie break. W czwartym secie przegrywałem, ale udało mi się odwrócić losy. Gem, w którym go przełamałem, był dla mnie impulsem. To mnie poniosło. Zacząłem grać fenomenalnie i znakomicie uderzać piłkę.

Chorwat ocenił, że kluczowy dla losów meczu był sam początek piątego seta. - W pierwszym gemie miałem cztery piłki na przełamanie, ale żadnej nie wykorzystałem. Wywierałem na nim presję, lecz nie trafiłem żadnego ze swoich uderzeń. Ale nic bym nie zmieniał. Musiałem grać szybko i agresywnie. Potem przytrafił mi się słabszy gem serwisowy i mecz mi uciekł.

- Wygrałem czwartego seta, wracając ze stanu 1:3 - kontynuował. - Wtedy przejąłem inicjatywę. Miałem właściwy rytm i dobrze returnowałem. Fizycznie czułem się dobrze. W tym fragmencie meczu najważniejsze było to, abym kontynuował grę na takim samym poziomie, jak w czwartej partii. O losach tak długiego meczu decydują szczegóły.

Dla Cilicia to dziewiąta porażka w dziesiątym pojedynku z Federerem. - Zdawałem sobie sprawę, że aby wygrać, będę musiał rozegrać naprawdę wielki mecz. Gra z Rogerem to wielkie wyzwanie, bo on zawsze utrzymuje najwyższy poziom. Roger bardzo dobrze serwował i urozmaicał grę, ale tego mogłem się spodziewać, bo jest wszechstronnym tenisistą. Wiedziałem również, że jest świetnie przygotowany fizycznie.

Mecz był rozgrywany przy zasuniętym dachu na korcie Rod Laver Arena. - Nie miałem nic przeciwko tej decyzji, choć to była całkiem inna gra niż na normalnym powietrzu. Warunki bardzo się różniły, ale były przyjemniejsze. Graliśmy w temperaturze 23 stopni Celsjusza, podczas gdy na zewnątrz było 38 - wyjaśniał.

Po Australian Open Cilić awansuje na trzecie miejsce w rankingu, najwyższe w karierze. - Trzecie miejsce robi wrażenie, ale moim celem jest pierwsza pozycja. Po to ciężko pracuję. Ten turniej dał mi wiele pewności siebie. Dotarcie do finału było niesamowite. Po świetnym meczu pokonałem tutaj Rafę i rozegrałem wyrównany pojedynek z Rogerem.

ZOBACZ WIDEO Witold Bańka: To sygnał dla związków sportowych

Komentarze (6)
avatar
Kri100
28.01.2018
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Rzeczywiście, daje się chłop lubić, w przeciwieństwie do np. Wawrinki, czy Kyrgiosa. Gratuluję Marinowi wysokiego, 2 miejsca w AO i 3 w ATP. :) 
avatar
Iw
28.01.2018
Zgłoś do moderacji
6
0
Odpowiedz
Fajny ten Marin, taki sympatyczny wielkolud ;)
Mam nadzieję, że zdobędzie jeszcze co najmniej jednego szlema 
avatar
Lovuś
28.01.2018
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Trzymaj się Marin.. ;(
Wierzę, że jeszcze wygrasz szlema !