- Uważam się, za bardzo szczęśliwego człowieka, bo przez ponad dwie dekady mogłem grać zawodowo w tenisa - mówił Tommy Haas. - Sport dał mi cenne przyjaźnie, możliwość podróżowania po świecie i niesamowite wspomnienia. Nauczył mnie również co to jest stawianie czoła wyzwaniom, walka z nimi i ich pokonywanie. Dziękuję moim rodzicom, żonie i dzieciom za miłość i wsparcie, które dawaliście mi przez te wszystkie lata. Dziękuję też kibicom, którzy dopingowali mnie przez całą karierę.
Zawodowe występy Haas rozpoczął w 1996 roku. Wygrał 15 turniejów rangi ATP World Tour i wystąpił w 28 finałach. W rankingu ATP najwyżej wspiął się na drugie miejsce. W turniejach wielkoszlemowych jego najlepszym rezultatem są półfinały Australian Open 1999, 2002, 2007 oraz Wimbledonu 2009.
Niemiec był uznawany za jednego z najbardziej utalentowanych tenisistów pierwszej dekady XXI wieku, ale zarazem najbardziej pechowych. Z powodu licznych kontuzji nigdy nie był w stanie pokazać pełni możliwości. W całej karierze miał aż dziewięć poważnych operacji. Zawsze jednak wracał do czołówki. Dwukrotnie, w sezonach 2004 i 2012, otrzymywał od ATP nagrodę w kategorii "powrót roku".
Uroczystość pożegnania 39-latka z zawodowym tenisem odbyła się w czwartek na korcie centralnym w Indian Wells po ćwierćfinałowym pojedynku Rogera Federera z Hyeonem Chungiem (7:5, 6:1). Uczestniczył w niej tenisista z Bazylei, który nie tylko jest przyjacielem Haasa, ale także ostatnim rywalem, którego Niemiec pokonał. Miało to miejsce 14 czerwca ubiegłego roku w I rundzie turnieju w Stuttgarcie. Hamburczyk wówczas obronił meczbola i zwyciężył 2:6, 7:6(8), 6:4.
Z kolei ostatni oficjalny mecz, jaki rozegrał Haas, obył się 1 sierpnia zeszłego roku. W I rundzie turnieju w Kitzbuehel przegrał 3:6, 6:7(4) z rodakiem, Janem-Lennardem Struffem.
Po zakończeniu kariery Niemiec pozostanie przy tenisie. Od czerwca 2016 roku pełni rolę dyrektora turnieju w Indian Wells. Zapowiedział również, że będzie występował w turniejach dla weteranów (ATP Champions Tour).
ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #16: Kolejne kłopoty Krychowiaka. Bluzgi z trybun