W finale turnieju ATP w Monte Carlo Kei Nishikori przegrał 3:6, 2:6 z Rafaelem Nadalem. - Chociaż szybko wywalczyłem przełamanie, wiedziałem, że nie będzie łatwo. Zdawałem sobie sprawę, że trudno mi będzie utrzymywać najwyższy poziom, bo Rafa jest tenisistą, który odgrywa każdą piłkę i którego ciężko jest zdominować. W drugim secie zabrakło mi paliwa, a on grał świetnie - mówił po porażce.
Dla Japończyka był to pierwszy finał od lutego 2017 roku. Na tytuł czeka od lutego 2016, gdy zwyciężył w Memphis. - Moje nogi były bardzo ciężkie, bo w ciągu trzech dni rozegrałem trzy trudne trzysetowe mecze. Ale uważam, że poradziłem sobie z sytuacją, w jakiej się znalazłem - ocenił.
Z powodu kontuzji nadgarstka tenisista z Shimane pauzował od sierpnia ubiegłego roku do połowy stycznia. Występem w Monte Carlo udowodnił, że powoli wraca do optymalnej formy. A dzięki 600 punktom, jakie wywalczył za finał, w rankingu awansował z 32. na 22. miejsce.
- Ten tydzień dodał mi wiele pewności siebie. Był wspaniały. Cieszę się, że doszedłem do finału. Myślę, iż rozegrałem dobry turniej i uważam, że jestem blisko, by wrócić na swój najwyższy poziom. Mój nadgarstek nie jest jednak jeszcze w 100 proc. sprawny. Każdego tygodnia muszę o niego dbać - dodał.
ZOBACZ WIDEO SSC Napoli nadal w grze o tytuł. Arcyważne trafienie Koulibaly'ego z Juventusem [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]