Na udział w turnieju ATP w Barcelonie Novak Djoković zdecydował się w ostatniej chwili. W ubiegłym tygodniu po porażce w III rundzie imprezy w Monte Carlo Serb poprosił organizatorów Barcelona Open BancSabadell o dziką kartę. Ci zgodzili się bez wahania. Pobyt belgradczyka w Katalonii był jednak najkrótszy z możliwych. W środę, w meczu II rundy (w I rundzie miał wolny los), przegrał 2:6, 6:1, 3:6 z Martinem Klizanem.
- Przykro mi, że nie spełniłem oczekiwań kibiców i swoich. Trudno jest mi zaakceptować to, że nie zagrałem na odpowiednim poziomie - mówił na konferencji prasowej po przegranej ze Słowakiem.
- Ciężko pracuję, ale treningi to coś całkiem innego niż mecze. Zmieniłem kilka rzeczy w swojej grze. A każda, nawet niewielka, zmiana potrzebuje czasu. Jest to proces i muszę być cierpliwy. Jestem wdzięczny tym, którzy mnie wspierają. Wraz z moim sztabem wciąż muszę pracować - dodał.
Dla Djokovicia był to drugi start w imprezie w Barcelonie. W debiucie, w 2006 roku, także odpadł po pierwszym meczu. - Mój pobyt w Barcelonie był krótki, ale mam nadzieję, że jeszcze kiedyś tu wrócę, ponieważ podobał mi się czas, jaki tu spędziłem. Miejscowi ludzie bardzo lubią tenis.
Następnym turniejem w kalendarzu Serba jest rozpoczynająca się 6 maja impreza ATP World Tour Masters 1000 Masters w Madrycie. Później wystąpi w Rzymie (13-20 maja) i w wielkoszlemowym Rolandzie Garrosie (27 maja - 10 czerwca).
ZOBACZ WIDEO F1: testy Kubicy z Renault. "To był najpiękniejszy moment w moim życiu"
Nie przyjął zaoferowanej przez organizatorów dzikiej karty. Mam nadzieję że szybciej uda się do Madrytu. Póki co majówka w ojczyźnie go czeka :)