17 maja Juan Martin del Potro poddał pojedynek III rundy turnieju ATP Masters 1000 w Rzymie przeciw Davidowi Goffinowi przy stanie 2:6, 5:4. Dzień później przeszedł badania i poinformował, że doznał uszkodzenia I stopnia mięśnia przywodziciela prawej nogi. Dodał również, iż z powodu tego urazu jego występ w Roland Garros 2018 jest niepewny.
Argentyńczyk ostatecznie znalazł się w drabince i przyjechał do stolicy Francji. Ale to nie oznacza, że na pewno wystąpi w turnieju. Co więcej, w rozmowie z ESPN wyjawił, że jest to mało prawdopodobne. - Nadal nie jestem w pełni zdrowy i wątpię, że będę zdolny gry - powiedział.
- Wiedziałem, że sezon gry na kortach ziemnych będzie dla mnie najtrudniejszą częścią roku. Roland Garros to ostatni turniej na tej nawierzchni. Niedługo po nim rozpoczyna się sezon gry na kortach twardych w Ameryce Północnej, który jest dla mnie najważniejszy, więc do sprawy swojego powrotu podchodzę bardzo ostrożnie - wyjaśniał.
Del Potro przyznał, że robi wszystko, aby wystąpić w Paryżu. - Staram się, bo to Roland Garros. Ale ten turniej nie dość, że jest rozgrywany na kortach ziemnych, to jeszcze mecze odbywają się w formule do trzech wygranych setów, i to bardzo komplikuje moją sytuację.
Jeśli Argentyńczyk stanie na starcie Roland Garros 2018, pierwszy mecz rozegra we wtorek. Zmierzy się z posiadaczem dzikiej karty Nicolasem Mahutem. W przypadku wycofania się tenisisty z Tandil, jego miejsce zajmie "szczęśliwy przegrany" z kwalifikacji.
ZOBACZ WIDEO Szpilka mówi o błędzie organizatorów. Wie, dlaczego nie udało się zapełnić stadionu