Gdy w 2008 roku Laura Robson wygrała juniorski Wimbledon, natychmiast została okrzyknięta największą nadzieją brytyjskiego tenisa. Presja była ogromna, a urodzona w Melbourne leworęczna zawodniczka potrzebowała kilku lat, aby rozpocząć marsz w górę rankingu. Żadnego turnieju głównego cyklu nie wygrała, ale IV rundy US Open 2012 i Wimbledonu 2013 pozwoliły jej awansować na 27. miejsce w klasyfikacji WTA.
Kiedy wydawało się, że Brytyjka w końcu złapała wiatr w żagle i tylko kwestią czasu są jej sukcesy w kobiecym tourze, jej kariera została zastopowana przez kontuzję nadgarstka. Problemy zdrowotne okazały się na tyle poważne, że od US Open 2013 nie było jej dane wygrać meczu w Wielkim Szlemie. W efekcie szybko spadła w światowym rankingu.
W lutym 2018 roku Robson pozytywnie zareagowała na wyniki osiągnięte w australijskich futuresach. Pod wodzą trenera Martijna Boka, który doprowadził ją do sukcesu w juniorskim Wimbledonie 2008, wyraźnie odżyła. Marzyła już o powrocie do Top 100, ale znów złapała kontuzję. Tym razem jej menedżer Max Eisenbud poinformował, że Robson nie ma wyjścia i musi poddać się operacji biodra. Podobny zabieg przeszedł pół roku temu Andy Murray.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Rosja nie ustrzegła się błędów przy organizacji. "Kibice nie mieli szans, żeby znaleźć nocleg"