Trudne początki polskich gwiazd. "Ludzie patrzyli jak na kosmitów"

Getty Images / Na zdjęciu Łukasz Kubot
Getty Images / Na zdjęciu Łukasz Kubot

Początki kariery polskich czołowych tenisistów nie były łatwe. W mało sprzyjających warunkach, bez odpowiedniego sprzętu i infrastruktury, niezbędna była determinacja rodziców. Obecnie, za sprawą akcji "Dzieciaki do Rakiet", jest łatwiej.

Na początku był rower. Piąta rano, środek zimy. Za oknem mrok. Małemu Łukaszowi to jednak nie przeszkadzało. Robił śniadanie, wsiadał na rower i jechał na trening brnąc przez śnieg. Zajęcia zaczynały się o szóstej rano, później sala była zajęta. Jechał rowerem, ponieważ o tak wczesnej porze nie kursowały autobusy.

- Ludzie patrzyli na nas jak na kosmitów – wspominał w jednym z wywiadów Kubot. Jego ojciec, Janusz opowiadał z kolei w rozmowie z WP SportoweFakty: - Łukasz od małego był bardzo samodzielny, zdeterminowany. Kiedy miał dziesięć lat, ja byłem w Niemczech, grałem dla amatorskiej drużyny. Jeździł więc sam na treningi, mecze. Wrocław, Wałbrzych, Legnica... Dziś nas, rodziców, za coś takiego by pozamykano!

Kiedy Łukasz miał 16 lat, trafił do akademii Johna Newcombe’a w Teksasie. Pieniądze na wyjazd rodzinie Kubotów pożyczył były piłkarz reprezentacji Polski, jeden z "Orłów Górskiego", Andrzej Szarmach. W Stanach Zjednoczonych talent nastolatka okrzepł. Po powrocie wyjechał jeszcze do Austrii i Czech.

Sportowo Łukasz dorastał powoli, jakby wolniej od rówieśników. Wreszcie dopiął jednak swego, wskoczył na wyższy poziom, a rok temu w deblowej parze z Marcelo Melo wygrał Wimbledon.

Żyłka zamiast siatki

Przypadek Kubota to częsta historia; spore trudności do pokonania na starcie kariery. Podobnie przygodę z tenisem zaczynał Mariusz Fyrstenberg. Jego też na pierwszy trening zabrał tata.

- Nie było widać linii na "korcie", niektórych nie było wcale. Zamiast siatki wisiała żyłka. Dodatkowo było bardzo ślisko, brakowało klepek w parkiecie i źle działało oświetlenie. Musiałem uważać - wspomina.

Kiedy przyszło zniechęcenie, poddać nie pozwolił mu się jego tata. - Jestem mu za to bardzo wdzięczny - Fyrstenberg. Dziś jako ambasador akcji "Dzieciaki do Rakiet" sam zachęca najmłodszych i ich rodziców do rozpoczęcia tenisowej przygody.

Sprytny tata

W ogóle rola rodzica wydaje się być kluczowa niezależnie od warunków, w jakich przyszło trenować naszym gwiazdom. Najbardziej znane siostry polskiego tenisa, Agnieszka i Urszula Radwańskie, miały zapewnione świetne warunki. W niemieckim Gronau, gdzie ich tata był trenerem, miały dostęp do pięciu otwartych kortów i dwóch krytych. Oraz sprzętu dostosowanego do potrzeb dzieci.

Gdyby jednak nie ojciec, który zachęcał córki do gry, sama infrastruktura nic by nie dała. Robert Radwański podarował dziewczynkom i pierwsze w życiu rakiety. W jednym z wywiadów Agnieszka wspominała, że nie pamięta dnia, kiedy nie byłaby tenisistką. Rakietę miała od zawsze. Podobnie Ula. Siostry zaczynały od przebijania przez siatkę balonu. Dzięki temu tenis był dobrą zabawą. Tak jest do dziś.

- Tenis to całe moje życie i bardzo się cieszę gdy widzę, że dzieciaki zaczynają grać. Ten sport rozwija ciało i kształtuje charakter. Nawet, jeśli te dzieciaki, które dziś zaczynają grać, nie będą w przyszłości profesjonalistami, to uprawianie tenisa w tak młodym wieku przyniesie im same korzyści - zapewnia Ula.

Ona także jest jest ambasadorką akcji "Dzieciaki do Rakiet". - Nie trzeba było mnie do tego długo namawiać. Z zainteresowaniem śledziłam akcję w ubiegłych latach i bardzo się cieszę, że dziś mogę być jej częścią oraz zachęcać dzieci do gry w tenisa - mówi.

ZOBACZ WIDEO: WP Express: Tenis dla najmłodszych

"Dzieciaki do Rakiet"

Dobra zabawa to podstawa akcji "Dzieciaki do Rakiet". Dzięki niej tenis promowany jest wśród najmłodszych dzieci i wkracza do szkół podstawowych.

Bank BGŻ BNP Paribas, główny organizator akcji, wyposaży 70 szkół podstawowych w sprzęt do nauki gry, a nauczyciela z każdej szkoły zaprosi na szkolenie prowadzone przez Polski Związek Tenisa. Dzięki temu będę oni mogli prowadzić tenisowe lekcje wychowania fizycznego. Więcej informacji o rekrutacji do programu znajduje się na stronie www.dzieciakidorakiet.pl.

Źródło artykułu: