Czwartkowy mecz zakończył się zwycięstwem 6:3, 7:5 Alexandra Zvereva. - Kibice wiwatowali, a ja miałem łzy w oczach. To było takie wyjątkowe. Zastanawiałem się, co muszą myśleć nasi rodzice. Potrzebowałem kilku chwil, aby się skupić - mówił pokonany Mischa Zverev.
Starszy z braci przyznał, że był to dla niego bardzo emocjonalny pojedynek. - Miałem w sobie wiele różnych odczuć. Przede wszystkim szczęście, ale też dumę. Po losowaniu i wspólnym zdjęciu, kiedy poszedłem na linię końcową, musiałem walczyć, aby się nie rozpłakać. Bo poczułem, że "w końcu to się stało". To był wielki dzień i wielki mecz.
Z kolei Alexander, powiedział: - To było niewiarygodnie wyjątkowe. Mogę powtórzyć to, co mówił Mischa: "Kto może powiedzieć, że grał przeciwko swojemu bratu w jednym z największych turniejów na świecie?".
Niemieccy bracia po raz pierwszy zmierzyli się ze sobą w oficjalnym pojedynku. - Mam nadzieję, że to nie był nasz ostatni mecz i że w przyszłości jeszcze ze sobą zagramy. Na przykład w finale - dodał Sascha.
Kilkadziesiąt minut później Zverevowie znów pojawili się na korcie, ale tym razem nie po przeciwnych, lecz po tej samej stronie siatki. W I rundzie zmagań w grze podwójnej pokonali 6:1, 6:4 najwyżej rozstawionych Olivera Maracha i Mate Pavicia.
W ćwierćfinale debla Niemcy zagrają z parą Mike Bryan / Edouard Roger-Vasselin. Z kolei w 1/4 finału singla Alexander zmierzy się z Keiem Nishikorim.
ZOBACZ WIDEO Mocny charakter polskiej triumfatorki Wimbledonu. "Wiele rzeczy musi wydobyć krzykiem"