Pierwsze siedem miesięcy 2018 roku było dla Grigora Dimitrowa bardzo rozczarowujące. Bułgar nie zdobył ani jednego tytułu, doszedł tylko do jednego finału (w Rotterdamie, z Rogerem Federerem), a w rankingu ATP spadł z trzeciego na szóste miejsce. Jednak wciąż ma nadzieję, że zła karta się odwróci.
- Ja od zawsze lubię widzieć pozytywy. Porażka w I rundzie Wimbledonu ze Stanem Wawrinką była dla mnie wyjątkowo trudna, ale jednocześnie muszę wyciągnąć pozytywne wnioski z tej negatywnej sytuacji. Wiem, że w tenisie najtrudniejsze jest zachowanie po porażce - mówił na konferencji prasowej przed startem turnieju ATP World Tour Masters 1000 w Toronto.
Dimitrow uznawany jest za jednego z najbardziej utalentowanych tenisistów w rozgrywkach. - Nigdy nie patrzę na siebie przez ten pryzmat - przyznał. - Tak, może jestem utalentowany, ale talent nie wygrywa meczów. Owszem, pomaga, lecz nie wygrywa. Dzięki talentowi możesz wygrać dwa, trzy czy cztery pojedynki, ale jeśli chcesz zostać mistrzem wielkoszlemowym, potrzebujesz także wiele innych rzeczy. Oczywiście, talent się przydaje, ale nie jest najważniejszy.
Tenisista z Chaskowa wyjawił, że potrzebuje "turnieju na przełamanie". - Teraz każdy mecz jest dla mnie ważny. Czasami dwa-trzy pojedynki mogą wszystko odwrócić. Skupiam się na aspektach, które wymagają poprawy. I nie myślę o tym, by znaleźć się na drugim, trzecim czy czwartym miejscu w rankingu.
W swoim pierwszym meczu w Rogers Cup 2018, we wtorek, rozstawiony z numerem piątym Dimitrow zmierzy się z Fernando Verdasco. Z Hiszpanem grał dotychczas czterokrotnie i bilans ich konfrontacji jest remisowy. Ostatni pojedynek rozegrali w marcu tego roku w II rundzie w Indian Wells. Bułgar wówczas przegrał 6:7(4), 6:4, 3:6.
ZOBACZ WIDEO: Ambitne plany Igi Świątek. "Chciałabym wygrać wszystkie Wielkie Szlemy"