- Uważam, że prezentowałem bardziej różnorodny tenis i zagrałem naprawdę dobrze. Sprawiałem mu sporo problemów. Moim zdaniem różnicę zrobił return. Do tego podczas wymian miałem odpowiednią taktykę. Z czasem on zaczął się frustrować, a ja wyglądałem lepiej, gdy gra stawała się bardziej fizyczna. Graliśmy bardzo długie punkty. Cieszę się, że wszystko działało po mojej myśli - powiedział Philipp Kohlschreiber.
Niżej notowany z Niemców pokonał Alexandra Zvereva 6:7(1), 6:4, 6:1, 6:3. Po meczu nie krył satysfakcji, że jak powiedział o sobie jeszcze przed sobotnim pojedynkiem "starszy pan", dał lekcję 21-letniemu rodakowi. - Może pokazałem mu i jego sztabowi, w czym nie prezentuje jeszcze światowego poziomu - wyznał Kohlschreiber. - Turnieje Wielkiego Szlema potrafią być bardzo trudne. Gra się do trzech wygranych setów przeciwko takim facetom jak ja, którzy walczą do samego końca. Może właśnie to siedzi mu trochę w głowie, że w przypadku pięciosetówki, może nie być łatwo - dodał 34-latek.
Zverev zatrudnił przed US Open 2018 w roli trenera Ivana Lendla, który z wielkimi sukcesami prowadził Andy'ego Murraya. Tenisista z Hamburga nie ukrywa, że będzie potrzebował trochę czasu, aby czerpać korzyści z pracy z legendarnym tenisistą. - To proces rozwoju. Zatrudniłem Ivana, aby dobrze grać w Wielkim Szlemie, ale to trochę potrwa. Nie można oczekiwać natychmiastowych wyników. Mam nadzieję, że rezultaty przyjdą w przyszłym roku - powiedział młody Niemiec.
Kohlschreiber pokonał go w Nowym Jorku w 2015 roku na etapie I rundy. Teraz uczynił to w III rundzie i dzięki temu powalczy w poniedziałek o pierwszy ćwierćfinał US Open z finalistą turnieju z 2014 roku, Japończykiem Keiem Nishikorim.
ZOBACZ WIDEO Krzysztof Hołowczyc o sytuacji Roberta Kubicy: To może być dla niego szansa