Serena Williams: To początek mojego powrotu. Wciąż mam dużo do poprawy

Getty Images / Elsa / Na zdjęciu: Serena Williams
Getty Images / Elsa / Na zdjęciu: Serena Williams

W sobotę Serena Williams zagra o 24. wielkoszlemowy tytuł i wyrównanie rekordu Margaret Court. W finale US Open spotka się z Japonką Naomi Osaką. - Nadal pnę się w górę. Wciąż mogę dużo poprawić w mojej grze - powiedziała Amerykanka.

W tym artykule dowiesz się o:

Serena Williams w sześciu meczach straciła jednego seta (w IV rundzie z Kaią Kanepi) i po raz dziewiąty zagra w finale US Open. Jedyne mecze o tytuł w Nowym Jorku przegrała z Venus Williams (2001) i Samanthą Stosur (2011). W sobotę o godz. 22:00 czasu polskiego zmierzy się z Naomi Osaką. Amerykanka stanie przed szansą wyrównania rekordu wszech czasów Margaret Smith Court 24 singlowych triumfów w wielkoszlemowych imprezach.

- Szczerze mówiąc, to jest niezwykłe. Nie mogłam tego przewidzieć. Po prostu pracowałam naprawdę ciężko. To początek mojego powrotu. Nadal pnę się w górę. Nie osiągałam najlepszych rezultatów przez kilka miesięcy. To jest miejsce, w którym teraz się znajduję. Po prostu czuję, że w mojej grze wciąż można dużo poprawić. To jest najbardziej ekscytująca część - powiedziała Williams, która w półfinale wróciła z 0:2 i pokonała 6:3, 6:0 Łotyszkę Anastasiję Sevastovą.

Amerykankę inspiruje słynny golfista Tiger Woods, którego zna od dawna. - Wrócił po wszystkich problemach z plecami. To była katastrofa, ale nigdy się nie poddał. Nie sądzę, by wielu ludzi naprawdę wiedziało, jak źle z nim było, ale nie mogę o tym mówić. Na pewno uświadomiło mi to, że mogę dać z siebie wszystko, co najlepsze, skoro on potrafi - stwierdziła Williams.

W marcu w Miami Serena urwała Osace pięć gemów. Dla Amerykanki był to drugi start po urodzeniu dziecka. - Przegrałam z Naomi ostatnim razem, ale zdecydowanie nie byłam w najlepszej formie. Wciąż jestem w trakcie wchodzenia na szczyt - powiedziała Williams. - Dobrze, że spotkałam się z nią, bo teraz wiem jak gra. W tamtym czasie karmiłam piersią, więc to była inna sytuacja. Mam nadzieję, że nie zagram tak jak wtedy - dodała zdobywczyni 23 wielkoszlemowych tytułów.

Williams rozgrywa siódmy turniej po powrocie. Osiągnęła finał Wimbledonu (uległa w nim Andżelice Kerber), ale też przytrafiła się jej bolesna porażka z Johanną Kontą (1:6, 0:6) w San Jose. - Wciąż czekam, by być Sereną, którą byłam przed porodem, ale nie wiem, czy kiedykolwiek znajdę się ponownie na tym poziomie fizycznym, emocjonalnym i mentalnym. Wciąż ku temu zmierzam. Kiedy tam dotrę, mam nadzieję, że będę mogła grać lepiej.

Osaka w tenisa zaczęła grać za sprawą Sereny. Japonka oglądała wiele meczów Amerykanki, kibicowała jej i jako dziecko marzyła, że kiedyś zagra z nią w wielkoszlemowym finale. - Zdaję sobie sprawę, że jestem szanowana. Ja odpłacam tym samym. Te młode dziewczyny od dłuższego czasu grają konsekwentnie, więc wydaje mi się, że mają lekką przewagę. Ale ja z kolei nie mam nic do stracenia. Wychodzę na kort i robię co mogę - powiedziała 36-letnia Amerykanka, która w US Open triumfowała w 1999, 2002, 2008, 2012, 2013 i 2014 roku.

Po pokonaniu Sevastovej Williams awansowała do 31. wielkoszlemowego finału. Przegrała trzy z pięciu ostatnich. Uległa Andżelice Kerber (Australian Open 2016 i Wimbledon 2018) oraz Garbine Muguruzie (Roland Garros 2016). We wcześniejszych latach w meczach o tytuł poniosła tylko cztery porażki, z czego dwie ze swoją siostrą Venus (US Open 2001, Wimbledon 2008). W 2004 roku w Londynie pokonała ją Maria Szarapowa, a siedem lat temu w Nowym Jorku nie dała rady Stosur. Tym razem spotka się z 20-letnią Osaką, najmłodszą finalistką US Open od czasu Karoliny Woźniackiej (2009).

ZOBACZ WIDEO: Urszula Radwańska: Potrzebowałyśmy z Agą odciąć się od taty. To była dobra decyzja

Komentarze (0)