Eksperci zgodni: Agnieszka Radwańska to wielka zawodniczka. Trzeba ją docenić

Getty Images / Maddie Meyer / Na zdjęciu: Agnieszka Radwańska
Getty Images / Maddie Meyer / Na zdjęciu: Agnieszka Radwańska

- Często można było spotkać teksty w stylu, że Agnieszka Radwańska nic nie wygrała - mówiła Joanna Sakowicz-Kostecka. Tymczasem Polka, kończąc karierę, zapisała się w historii jako najwybitniejsza polska tenisistka.

O tym, że Agnieszka Radwańska myśli o zakończeniu kariery, wiadomo było od kilku tygodni. Oficjalne oświadczenie w tej sprawie, rozwianie złudzeń o możliwości zamrożenia rankingu i ewentualnej próbie powrotu, poruszyło środowisko sportowe na całym świecie. Wszelkimi kanałami do Polki spłynęły gratulacje i podziękowania za piękną i pełną sukcesów oraz emocji karierę.

- Jeśli chodzi o polski sport - to ikona, a teraz można już nawet mówić, że to legenda polskiego tenisa. Postać absolutnie wybitna, niezwykła, która może nam się przez lata nie powtórzyć. Wzór do naśladowania, inspiracja - można tak wymieniać w nieskończoność - powiedziała Joanna Sakowicz-Kostecka.

Przebiła osiągnięcia rodaków

Fenomen Agnieszki Radwańskiej to przede wszystkim jej umiejętności, które prezentowała na korcie. O wielu zawodnikach mówi się, że mają talent i mogą coś osiągnąć w światowym tenisie, jednak często na słowach się kończy. W tej historii tak nie było. - To dziewczyna obdarzona talentem, takim, który jest po prostu niemierzalny, nie da się określić żadnej skali. Niezwykła pracowitość, żelazna dyscyplina. Pamiętam lata, kiedy trenowała razem z siostrą pod okiem taty, nie było mowy o tym, że trening może być odpuszczony. Praca zawsze musiała być wykonana. Coś, co odróżniało ją od innych, to absolutna odporność na wszystkie mądrości ludzi, którzy chcieli jej albo nam wszystkim zabronić marzyć o tym, że może być kimś wielkim. Ona tego nie słuchała, ojciec był od początku przekonany, że jego córki będą wielkimi zawodniczkami. To nie były takie puste słowa w stylu coachingowego bełkotu. On wiedział, że ma receptę na to, by córki dobrze grały i ta recepta się sprawdziła. Tam nie było kalkulacji, czarnych wizji, tylko i wyłącznie wizja, że odniosą sukces. Tak się stało, ale najpierw z pomocą dziadków, a potem programu PZT Prokom i Ryszarda Krauzego - wyjaśniła nasza rozmówczyni.

Podobnego zdania jest Adam Romer, redaktor naczelny "Tenisklubu". - Mówiło się o Jadwidze Jędrzejowskiej przed wojną, ale to był inny tenis, a nikt, może z wyjątkiem pana Bogdana Tomaszewskiego, tego nie widział. Agnieszka ucieleśniała to, co było takie niesamowite, że Polak potrafi. Żyliśmy w micie Wojciecha Fibaka, ale też mało kto to widział jego grę. Fibak miał niesamowite sukcesy, ale to, co osiągnęła Radwańska w zawodowym tenisie, było absolutnie większe: wygrane turnieje, finał Wimbledonu, drugie miejsce w rankingu WTA, zwycięstwo w mistrzostwach WTA - tym wszystkim przeskoczyła w świadomości kibiców Fibaka. Za to trzeba ją doceniać, szanować i mówić, że to wielka zawodniczka i zrobiła wiele dla polskiego tenisa tym, że po prostu była. Nikt, nigdy przed nią takich wyników nie miał - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 90. Urszula Radwańska: Potrzebowałyśmy z Agą odciąć się od taty. To była dobra decyzja

Choć Radwańska nie zdominowała rozgrywek jak Serena Williams, nie odmieniła tej dyscypliny, była jej fenomenem, bo prezentowała odmienny styl na korcie. To był jeden z powodów, dla których była tak lubiana przez kibiców. - Tendencja od pewnego czasu jest taka sama, dominują tenisistki, które grają siłowo. Agnieszka była taką odskocznią, kimś innym, kto zdawał sobie sprawę z tego, że nie ma takiej postury i tyle siły, co czołowe zawodniczki. Wykorzystywała każdą słabość tenisistek, które stawiały na rozwiązania siłowe - tłumaczyła Sakowicz-Kostecka.

- Miała zawsze niesamowite czucie piłki, z każdego miejsca kortu mogła zagrać tam, gdzie chciała. To nie była siła, ale spryt. Nieprzypadkowo nazywano ją "ninja", bo jej zagrania były niczym cięcia, niekiedy nawet niezauważalne dla rywalek, a nie naga siła, która tylko wbijała rywalki w kort, ale za to synergia oraz jej popisowa akcja, czyli skrót i potem lob. Mało która dziewczyna w zawodowym tenisie umie coś takiego zagrać - dodał Romer.

Zdrowie hamulcem kariery 

O tym, jak bardzo istotne jest w życiu, przekonują się nie tylko sportowcy. Kończenie kariery z powodu przewlekłych problemów przed 30. rokiem życia nie jest już odosobnionym przypadkiem. W 2018 roku zanotowała bilans 14 zwycięstw i 14 porażek, najsłabszy od początku kariery.

- Trudno jednoznacznie powiedzieć i przypisać przyczynę takiego stanu rzeczy jednemu czynnikowi. Wszystko razem złożyło się w całość. Na pewno istotne były kłopoty zdrowotne, jak dziś się okazuje, miała bardzo poważne problemy od początku tego sezonu, a być może jeszcze rok wcześniej. Z drugiej strony pojawiły się młode tenisistki, które po prostu siłą tłamsiły swoje rywalki, również zranioną kontuzjami Agnieszkę. Młodsze i głodne sukcesu przeciwniczki to jedno, ale wpływ na jej postawę miały kłopoty, o których Agnieszka nie lubi i nigdy nie lubiła mówić - tłumaczył naczelny "Tenisklubu".

W ostatnich sezonach nie było już dominacji jednej czy dwóch zawodniczek, często w turniejach wielkoszlemowych nie było murowanych faworytek, a pierwsze rundy nie były spacerkami. Awans na kolejne szczeble wymagał nakładu sił. Organizm mógł się po prostu zbuntować. - Wszystkie problemy zdrowotne z poprzednich lat skumulowały się i dały o sobie znać. Jeżeli organizm nie jest w pełni przygotowany do nadzwyczajnego wysiłku, to nie ma możliwości rywalizacji na najwyższym poziomie. Poziom się bardzo wyrównał, w Top 10-20 jest ciągłe przetasowanie, co chwilę awansuje ktoś z dalszych miejsc rankingu - zauważyła Sakowicz-Kostecka.

- Agnieszka nie zakończyła kariery na własnych warunkach, co jest przykre dla każdego sportowca. Biorąc pod uwagę tendencje, jakie panują teraz w tenisie, mogła na pewno dłużej pograć. 29 lat, to nie jest wiek, w którym teraz kończy się karierę - dodała.

Na przekór wszystkiemu

Kiedy Radwańska przegrywała, krytykowano ją, że powinna nabrać więcej masy, grać ofensywniej, poprawić serwis, zmienić trenera - podkreślano jej mankamenty, na przemian bijąc brawo z zachwytu. Polka obrała własną drogę i to przynosiło jej systematycznie sukcesy.

- Szła przez swoją karierę przecząc tendencjom dzisiejszego tenisa. Może dlatego kibice tak ją cenili, bo była na wyższym poziomie finezji. Każdy punkt grała tak, by wygrać go w optymalny sposób. Oczywiście można powiedzieć, że każdy gra po to, żeby zwyciężać. Niektóre zawodniczki jednak nie zastanawiają się nad tym, czy piłka wpadnie w kort, ale wyłącznie nad siłą. Kiedy przestaną trafiać, tracą koncepcję i nie mają "planu B" - wyjaśnił Adam Romer.

Choć sama tenisistka była odporna na krytyczne uwagi, polegała na tych samych osobach, przez lata wypracowała sobie idealny sztab, z którym sięgała po kolejne cele. I bez względu na to czy ktoś podważał jej sukcesy czy nie zgadzał się z postawą poza kortem, często kontrowersyjną, utrzymywała się przez lata w światowej czołówce. - Często można było spotkać marudzenie i teksty typu, że Agnieszka nic nie wygrała. Wciąż tenis nie jest na tyle popularny, by ludzie zrozumieli, na czym to polega - tłumaczyła Sakowicz-Kostecka.

- Sam Łukasz Kubot powiedział, że tenis jest grą przegranych. Częściej doznaje się porażek niż zwycięża. W turniejach bierze udział 32 czy 64 zawodników, a na koniec triumfuje tylko jeden. Wiadomo, że inaczej czuje się tenisista, który przegra w finale, a inaczej ten, który odpadnie już w I rundzie. Biorąc jednak pod uwagę skalę osiągnięć Agnieszki, finał Wimbledonu, przegrany z najwybitniejszą zawodniczką w historii w trzech setach (Sereną Williams - przyp. red.), to wielki zaszczyt. Do tego zwycięstwo w Mistrzostwach WTA z udziałem tylko ośmiu najlepszych tenisistek sezonu czy drugie miejsce w rankingu WTA, w którym sklasyfikowanych jest przecież ponad 1000 tenisistek. Ta klasyfikacja odzwierciedla dyscyplinę uprawianą przez miliony ludzi na świecie - dodała.

Nie rozpoczął się boom na tenisa

Choć sama dyscyplina stała się popularniejsza i nie wydaje się być już tylko sportem dla elit, za wynikami Radwańskiej nie przyszły kolejne pokolenia. - Nie ma takiego zainteresowania ze strony sponsorów, inwestorów. Polski Związek Tenisowy wciąż nie ma sponsora strategicznego. Niby gra więcej ludzi, ale na przykład w Krakowie, odkąd Agnieszka zaczęła osiągać sukcesy, wybudował się tylko jeden nowy obiekt - przyznała ze smutkiem Sakowicz-Kostecka.

Dobre wyniki na arenie międzynarodowej sprawiły, że o tenisie częściej mówiono w mediach ogólnopolskich, a Agnieszka Radwańska obok Roberta Lewandowskiego, Marcina Gortata i Roberta Kubicy była jednym z najbardziej rozpoznawalnych polskich sportowców na świecie. I to na razie się nie zmieni.

Źródło artykułu: