Do tego zdarzenia doszło w ósmym punkcie tie breaka drugiego seta sobotniego meczu. Wówczas Alexander Zverev nagle przerwał wymianę. Okazało się, że zauważył, iż na korcie pojawiła się druga piłka, czego nie dostrzegł sędzia Carlos Bernardes. Zgodnie z przepisami, w takich sytuacjach gra musi zostać przerwana i należy też powtórzyć akcję. I właśnie to zarządził brazylijski arbiter.
Wygwizdany Zverev
Kilka chwil później mecz dobiegł końca. Zverev pokonał Rogera Federera 7:5, 7:6(5) i wywalczył awans do finału londyńskiego Masters. Ale po zakończeniu spotkania został wygwizdany i zamiast cieszyć się z wielkiego sukcesu, przepraszał wzburzoną publiczność. - Bardzo się cieszyłem, bo awansowałem do finału. Ale jednocześnie był to dla mnie przykry moment, ponieważ nie chciałem wygrać w taki sposób - mówił na konferencji prasowej.
Drama, drama everywhere
— Tennis TV (@TennisTV) 17 listopada 2018
An unforgettable moment at a crucial time in Federer vs Zverev...#NittoATPFinals pic.twitter.com/CzZqTIjszT
Tenisista z Hamburga przyznał, że reakcja publiczności mocno go zasmuciła. - Być może niektórzy kibice nie widzieli, co się stało. Prawdą jest, że rozgrywaliśmy wymianę, a przy powtórce zaserwowałem asa. To z pewnością też mi nie pomogło. Po meczu byłem bardzo rozemocjonowany. W szatni naprawdę się rozgniewałem i potrzebowałem trochę czasu dla siebie. Przeprosiłem za tę sytuację Rogera, który powiedział mi, że nie mam za co przepraszać.
Federer wziął w obronę Niemca
Zachowaniu londyńskiej publiczności dziwił się również Federer, który stanął w obronie Zvereva. - Mogę zrozumieć ich frustrację, ale to po prostu było niefortunne zdarzenie. Takie rzeczy czasami się zdarzają. Nie znoszę wygwizdywania. To coś, z czym ciągle spotykamy się w innych sportach, ale w tenisie to rzadkość, dlatego podchodzimy do tego bardzo osobiście i bezpośrednio - mówił Szwajcar.
Tenisista z Bazylei przyznał, że od razu po zakończeniu meczu usłyszał przeprosiny od rywala. - Sascha nie zasłużył na takie potraktowanie i nie powinien mnie przepraszać. Zrobił to przy siatce, a ja powiedziałem: "Zamknij się, stary. Nie musisz mnie tutaj przepraszać. Gratuluję ci świetnego meczu i świetnego turnieju. Wszystkiego najlepszego w finale". Sascha czuł, że to wpłynęło na grę. Ale istnieje zasada, że jeśli coś takiego się wydarzy, to powtarza się punkt.
- To nie była wina Saschy - kontynuował Federer. - W żaden sposób nie można zakwestionować jego sportowej postawy. Myślę, że przerwał grę, bo, sędzia mógłby powiedzieć: "Przykro mi kolego, rozgrywałeś wymianę. Nie widziałem tego. Straciłeś punkt". Ja z kolei chciałem porozmawiać z sędzią, bo zawsze sądziłem, że takie decyzje należą do arbitrów, nie do tenisistów. Bo w praktyce zdarza się, że zatrzymujemy grę, jeśli np. wpadnie piłka z innego kortu.
- Oczywiście, że to na mnie wpłynęło - przyznał Szwajcar. - Byłem w trakcie wymiany, a w powtórce dostałem asa. To trudna decyzja. Ja tego nie widziałem, sędzia także. Ale chłopiec do podawania piłek powiedział, że tak się stało i potwierdził to też sędzia liniowy. Nic innego nie można było zrobić w takiej sytuacji. Powtórzenie punktu było normalną decyzją.
W finale znów czekają go gwizdy?
W niedzielę Zvereva czeka finał turnieju. Zmierzy się z Novakiem Djokoviciem. I wyjawił, że obawia się reakcji widowni. - Jeśli kibice wygwiżdżą mnie też w finale? Mam nadzieję, że tak się nie stanie, bo zrozumieli, że nie zrobiłem nic złego - powiedział 21-latek z Hamburga.
Z kolei Federer wyraził nadzieję, że publiczność zachowa się poprawnie. - Mam nadzieję, że nie zostanie wygwizdany. To nie był jego błąd. Myślę, że w niedzielę kibice będą zadowoleni, bo będą mogli zobaczyć dobry finał.
ZOBACZ WIDEO: Para polskich wspinaczy zdominowała MŚ. "Niesamowite! Do tej pory przechodzi mnie dreszcz"