Marco Cecchinato był jednym z największych zaskoczeń sezonu 2018 w męskich rozgrywkach. Zaczynał sezon na 110. pozycji w rankingu, a zakończył na 20. Wygrał także turnieje w Budapeszcie i w Umagu. - To był niesamowity sezon i najlepszy rok w moim życiu. Kluczem do tego bez wątpienia była głowa. Prezentowałem się tak dobrze, bo byłem skoncentrowany wyłącznie na swoich celach. Za każdym razem, gdy wychodziłem na kort, myślałem tylko o grze i o niczym więcej - mówił w rozmowie z portalem puntodebreak.com.
- Moje oba turniejowe triumfy bardzo się różniły - kontynuował. - W Budapeszcie wszedłem do turnieju jako "szczęśliwy przegrany" z kwalifikacji i ucieszył mnie sam fakt, że widzę swoje nazwisko w drabince. To był też pierwszy moment, kiedy poczułem, że gram coraz lepiej. W Umagu natomiast miałem fantastyczny tydzień. Rozpoczynałem turniej jako tenisista rozstawiony i czułem się bardzo pewny siebie.
Prawdziwą sławę Włochowi przyniósł jednak występ na kortach Rolanda Garrosa. W wielkoszlemowym turnieju w Paryżu sensacyjnie doszedł do półfinału, po drodze pokonując Pablo Carreno, Davida Goffina i Novaka Djokovicia. - Pokonałem 11. tenisistę świata, potem dziewiątego, a następnie Djokovicia - wspominał. - W moim życiu było wiele radosnych chwil, ale, jeśli chodzi o tenis, ta jest najwspanialsza. Przy meczbolu byłem bardzo spięty. Chciałem, aby był to ostatni punkt. Przyswojenie myśli, że pokonałem Djokovicia, zajęło mi miesiąc.
Po wygraniu z Serbem tenisistą z Palermo stał się o wiele bardziej rozpoznawalną postacią. - We Włoszech to była bomba. Mówił o mnie cały kraj. Bardzo mi się to podobało. Teraz, gdy wracam do Włoch, ludzie zatrzymują mnie i proszą o zdjęcia. Również prasa chce o mnie wiedzieć więcej. Ale to fajne, bo zawsze chciałem, aby stać się sławny dzięki grze w tenisie. Zmieniło się również postrzeganie mojej osoby przez innych tenisistów. Kiedyś w szatni nie wszyscy się ze mną witali. Teraz po każdym meczu wszyscy mnie pozdrawiają.
ZOBACZ WIDEO Kto sportowcem roku w Polsce? "Stoch zrobił tyle, że więcej się nie da. A może nie wygrać"
Lepsze wyniki to także wyższe zarobki. - To szczęście, że w tym roku zarobiłem wiele pieniędzy. Gdy jesteś w Top 20 rankingu, a wcześniej grałeś w challengerach i sporadycznie w turniejach ATP, zmienia to twoje życie. Pod względem ekonomicznym to ogromna zmiana. Zawsze zarabiałem wystarczająco dużo, by móc grać w tenisa, ale jeśli jesteś poza najlepszą "100", to oczywiste, że twoje zarobki są gorsze.
Zapytany o najbliższe perspektywy, odpowiedział: - Mam 26 lat, ale czuję się tak, jakbym zaczynał od nowa. Przede mną jeszcze około dziesięć lat gry. Nie nakreślam jakichkolwiek planów. Po prostu chcę się rozwijać i poprawiać swoją grę.
2 miesiące potem Novak zbil go na kwaśne jabłko, bodajże oddając mu 3 Czytaj całość