Sukces w Pucharze Federacji natchnął Niculescu. Rumunka pokonała Muguruzę w Miami

Getty Images / Matthew Stockman / Na zdjęciu: Monica Niculescu
Getty Images / Matthew Stockman / Na zdjęciu: Monica Niculescu

W II rundzie w Miami Monica Niculescu odprawiła Garbine Muguruzę, a wcześniej dała swojej reprezentacji zwycięstwo nad Czeszkami w Pucharze Federacji. - Chcę nadal przeżywać ten moment - powiedziała Rumunka, która w sobotę zagra z Karoliną Woźniacką.

Dzięki Pucharowi Federacji Monica Niculescu odżyła. W lutym w Ostrawie Rumunki pokonały 3-2 Czeszki, które od 2011 roku triumfowały w rozgrywkach sześć razy. Decydujący punkt zdobyły w deblu Irina-Camelia Begu i Niculescu, które zwyciężyły 6:7(2), 6:4, 6:4 Barborę Krejcikovą i Katerinę Siniakovą, mistrzynie Rolanda Garrosa i Wimbledonu 2018.

Niculescu była bohaterką tamtej konfrontacji. Deblowa finalistka Wimbledonu 2017 popisywała się niewiarygodnymi akcjami przy siatce. - Nadal o tym myślę. Gdy chcę się dobrze poczuć, wchodzę na YouTube i oglądam najważniejsze akcje tego spotkania w Ostrawie! - mówiła Rumunka po zwycięstwie nad Garbine Muguruzą w II rundzie w Miami.

- Tam była niesamowita atmosfera. Wynik dla twojego kraju, fakt, że było 2-2 i mogłam zagrać z siedmiokrotnymi mistrzyniami Czeszkami na ich terenie! To fantastyczne. Cieszę się, ale jestem też smutna, ponieważ to się skończyło. Chcę nadal przeżywać ten moment, bo to było niesamowite uczucie. Dało mi więcej wiary i pewności siebie. To niewiarygodne móc zrobić to dla twojego kraju, pokonać Czeszki, obrończynie tytułu. W tym meczu zagrałyśmy naprawdę dobrze, Irina i ja. Stanowimy świetną kombinację w deblu - dodała Niculescu.

Zobacz także: Trzysetowe otwarcie Naomi Osaki. Porażki Aryny Sabalenki i Jeleny Ostapenko

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Szczęsny zdradził anegdotę z szatni Juventusu. W roli głównej Cristiano Ronaldo

Ubiegły sezon był dla Rumunki bardzo trudny. Z powodu kontuzji lewej łydki opuściła cały okres gry na kortach ziemnych. Wcześniej z dobrej strony pokazała się w Miami. Jako kwalifikantka doszła do III rundy. Po drodze odprawiła Magdalenę Rybarikovą, ówczesną 18. rakietę globu. Eliminując Muguruzę odniosła pierwsze zwycięstwo nad rywalką z Top 20 rankingu od tamtego czasu.

- Było bardzo ciężko, bo to poważna kontuzja. Miałam złamanie zmęczeniowe. Nie chciało się goić i nie wiedziałam, co robić. Z tego powodu nie mogłam się poruszać po korcie. Po prostu pracowałam nad górną częścią mojego ciała, a potem chciałam wyjść i grać, nie mając pewności, czy uraz się zagoił, ale wciąż bolało - mówiła Rumunka.

Niculescu wróciła w czerwcu na trawie i nie wygrała meczu w Southsea (ITF) i Wimbledonie. W Londynie jej rywalką była Naomi Osaka. Latem przeszła kwalifikacje w Montrealu, ale w kolejnych tygodniach w USA radziła sobie słabo. Sezon zakończyła jako 78. rakieta globu. Początek 2019 roku był w jej wykonaniu obiecujący. Wyeliminowała Jelenę Ostapenko w drodze do ćwierćfinału w Shenzhen. Później grała gorzej i wypadła z czołowej "100" rankingu. Obecnie znajduje się na 138. miejscu.

Czytaj także: Simona Halep i Sloane Stephens w III rundzie. Elina Switolina i Belinda Bencić za burtą

- Przerwa była tak długa, że po powrocie wyglądało to tak, jakbym nie wiedziała już, jak się gra w tenisa. Trudno mi było w ważnych momentach meczów. Sporo przez to traciłam, nie czułam swojego tenisa - mówiła lekko zasmucona na wspomnienie tamtych chwil. Jej twarz rozjaśniła się, gdy przeszła do bieżących sukcesów. - Małymi krokami zaczęłam czuć się coraz lepiej na korcie. Zwykle uwielbiam Miami, solidnie zaprezentowałam się w zeszłym roku, nawet w przegranym meczu ze Sloane Stephens. Czuję się dobrze, więc mam nadzieję, że będę w stanie utrzymać ten poziom i pozostanę zdrowa - stwierdziła była 28. rakieta globu.

Muguruzę pokonała 7:6(0), 4:6, 6:2 po dwóch godzinach i 53 minutach. W sobotę Niculescu zmierzy się z inną wielkoszlemową mistrzynią i byłą liderką rankingu, Karoliną Woźniacką. Rumunka zdobyła jednego seta w dziewięciu dotychczasowych meczach z Dunką. Spotkanie zaplanowano jako trzecie w kolejności na Grandstandzie, drugim co do ważności korcie Hard Rock Stadium. Początek gier o godz. 17:00 czasu polskiego.

Komentarze (0)