- To będzie ogromne wyzwanie. Rozegraliśmy już wiele wspaniałych pojedynków. Uwielbiam go jako człowieka i szanuję jako tenisistę - mówił Novak Djoković przed ćwierćfinałem turnieju ATP w Rzymie przeciw Juanowi Martinowi del Potro. W piątek ci dwaj wspaniali tenisiści, prywatnie darzący się ogromnym szacunkiem, zmierzyli się ze sobą 20. raz. I był to jeden z najlepszych meczów, jakie rozegrali. Lepszy po raz 16. okazał się Serb, ale był o punkt od porażki.
Taktyka Djokovicia była klarowana - starał się skutecznie returnować i przedłużać wymiany. I na początku dawało to efekt. W gemach trzecim i piątym miał szanse na przełamanie, lecz ich nie wykorzystał. To się na nim zemściło. Del Potro przy stanie 3:3 odebrał serwis Serbowi, wyszedł na prowadzenie 4:3, następnie podwyższył na 5:3, by wygrać inauguracyjną odsłonę 6:4. Dla Djokovicia był to pierwszy stracony set po serii 12 wygranych z rzędu. Poprzednio przegrał partię 19 kwietnia, gdy w ćwierćfinale w Monte Carlo uległ Daniłowi Miedwiediewowi.
"Ten kort jest niemożliwy. Wszędzie dziury" - narzekał Djoković w trakcie gry. Ale to właśnie on został beneficjentem niedoróbek na głównej arenie Foro Italico. W szóstym gemie drugiego seta przy break poincie trafił w linię, a piłka nieczysto się odbiła i zmyliła Del Potro. Argentyńczyk nie krył frustracji takim obrotem spraw, ale po chwili jego nastrój się poprawił. W ósmym gemie bowiem obronił setbola, w dziewiątym przełamał serwującego po zwycięstwo w partii rywala i wrócił do gry. Ostatecznie o triumfie w tej odsłonie decydować musiał tie break.
W dodatkowej rozgrywce Del Potro posyłał potężne pociski i nieomal dało mu to zwycięstwo. Argentyńczyk wyszedł na prowadzenie 6-4 i miał dwa meczbole. Jednak przy pierwszej szanse przestrzelił ze swojego ukochanego forhendu, a przy drugiej Djoković popisał się bajecznym skrótem. Zmotywowany obronieniem dwóch piłek meczowych Serb poszedł za ciosem i to on został zwycięzcą tie breaka. Zdobył dwa kolejne punkty, zwyciężając 8-6.
Pojedynek mógł się podobać nawet najbardziej wymagającym miłośnikom tenisa. Djoković wyczyniał cuda w defensywie i zachwycał precyzją zagrań z linii końcowej. Del Potro z kolei robił maksymalny użytek ze swoich broni - potężnego serwisu i morderczego forhendu. Obaj też zostawiali na korcie całe serce i nie odpuszczali ani jednej akcji.
Losy spotkania rozstrzygnęły się w początkowej fazie trzeciego seta. Najpierw, w trzecim gemie, Djoković obronił trzy break pointy i utrzymał serwis. Następnie sam przełamał przeciwnika. Del Potro, wówczas, jak w tie breaku, zawiódł forhend. Argentyńczyk przy piłce na przełamanie posłał swoje uderzenie w aut i oddał podanie. Dzięki temu Serb wyszedł na prowadzenie 3:2 i tej przewagi już nie stracił. Mecz zakończył w stylu swojego piątkowego rywala - asem.
Ten kapitalny spektakl trwał 181 minut, a dobiegł końca o godz. 1:05. Djoković zaserwował sześć asów, dwukrotnie został przełamany, wykorzystał dwa z 11 break pointów, posłał 43 zagrania kończące, popełnił 34 niewymuszone błędy i łącznie zdobył 109 punktów, o pięć więcej od rywala. Del Potro natomiast zapisano 12 asów, 39 uderzeń wygrywających oraz 43 pomyłki własne.
W półfinale, w sobotę (początek nie wcześniej niż o godz. 20:00), Serb zmierzy się z kolejnym Argentyńczykiem, Diego Schwartzmanem. Będzie to trzeci pojedynek pomiędzy tymi tenisistami. Oba poprzednie (w US Open 2014 i Roland Garros 2017) wygrał Serb.
Internazionali BNL d'Italia, Rzym (Włochy)
ATP World Tour Masters 1000, kort ziemny, pula nagród 5,207 mln euro
piątek, 17 maja
ćwierćfinał gry pojedynczej:
Novak Djoković (Serbia, 1) - Juan Martin del Potro (Argentyna, 7) 4:6, 7:6(7), 6:4
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Legia Warszawa walczy o mistrzostwo Polski. "Jesteśmy w szalenie trudnej sytuacji"
Ale ten dropshot przy meczowej Czytaj całość