Dominic Thiem znów przegrał finał Rolanda Garrosa. "Przeszedłem drogę z nieba do piekła"
- Przeszedłem drogę z nieba do piekła. Byłem bliżej niż w zeszłorocznym finale, ale nie udało mi się spełnić największego tenisowego marzenia - mówił Dominic Thiem, który drugi rok z rzędu przegrał finał Rolanda Garrosa z Rafaelem Nadalem.
- On mnie zastopował - kontynuował. - Sposób, w jaki tu gra jest niesamowity, a liczby mówią same ze siebie. 12 razy wystąpił tutaj w finale i nigdy nie przegrał. Wygrał 18 turniejów wielkoszlemowych i ma tylko o dwa mniej niż Roger Federer. Jest zdecydowanie jednym z najlepszych tenisistów wszech czasów i podczas tego meczu wszyscy widzieli, dlaczego.
Austriak przed finałem odpoczywał o 24 godziny krócej od Hiszpana, bo swój półfinałowy mecz z Novakiem Djokoviciem kończył w sobotę. - Myślę, że gdybym miał dwa dni na odpoczynek nic by to nie zmieniło - zaznaczył. - W sobotę czułem się ogromnie szczęśliwy. Pokonałem Novaka i odniosłem jedno z największych zwycięstw w karierze. Dzień później musiałem wyjść na kort, by zmierzyć się z kolejną legendą tego sportu. Podczas finału nie czułem się jednak zmęczony, choć taki mecz jak z Novakiem pozostawia ślad na ciele i umyśle.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 90. Urszula Radwańska chce podbić świat mody. "Wierzę, że będzie to światowa marka"Dla Thiema był to drugi wielkoszlemowy finał, drugi w Paryżu i drugi przegrany z Nadalem. - Przeszedłem drogę z nieba do piekła - ocenił. - Aby wygrać turniej taki jak ten, musisz pokonać siedmiu bardzo dobrych tenisistów, w tym dwóch legendarnych. To wyjątkowe, ale i brutalne.
- Byłem bliżej niż w zeszłorocznym finale, ale nie udało mi się spełnić największego tenisowego marzenia. W ciągu tych dwóch tygodni dałem z siebie wszystko, co miałem, lecz to nie wystarczyło. Jednak kocham ten turniej z całego serca i wrócę tu za rok, by spróbować ponownie - dodał.