Tuż przed Wimbledonem Karolina Pliskova (WTA 3) zdobyła tytuł w Eastbourne. W Londynie bez straty seta odprawiła dwie rywalki. W poniedziałek wyeliminowała Chinkę Lin Zhu, a w środę pokonała 6:0, 6:4 Portorykankę Monikę Puig (WTA 52). W drugiej partii mistrzyni olimpijska z 2:5 zbliżyła się na 4:5 i miała trzy okazje na 5:5, ale nie udało się jej wyrównać. Czeszka wykorzystała już pierwszą piłkę meczową.
W trwającym godzinę meczu Pliskova zaserwowała dziewięć asów i zdobyła 20 z 27 punktów przy swoim pierwszym podaniu. Wykorzystała pięć z dziewięciu break pointów. Czeszka posłała 23 kończące uderzenia przy sześciu niewymuszonych błędach. Puig naliczono siedem piłek wygranych bezpośrednio i 22 pomyłki. Pliskova podwyższyła na 4-0 bilans meczów z Portorykanką.
W III rundzie Pliskova zmierzy się z Su-Wei Hsieh (WTA 29), która wygrała 7:6(3), 6:3 z Kirsten Flipkens (WTA 103), półfinalistką imprezy z 2013 roku. W pierwszym secie Belgijka z 2:4 doprowadziła do tie breaka. W nim od 3-3 straciła cztery punkty z rzędu. W drugiej partii raz odebrała rywalce podanie, ale sama została przełamana dwa razy. W ciągu 76 minut Hsieh zdobyła 16 z 21 punktów przy siatce. Tajwance zanotowano 24 kończące uderzenia i 20 niewymuszonych błędów. Flipkens miała 19 piłek wygranych bezpośrednio i 17 pomyłek.
ZOBACZ WIDEO Wielki turniej tenisowy w Polsce? Wiemy, ile to kosztuje
Zobacz także - Problemy i rozpacz Margarity Gasparian (galeria)
Margarita Gasparian (WTA 62) była o krok od wyeliminowania Eliny Switoliny (WTA 8). Jednak zamiast radości Rosjanka przeżyła rozpacz. Po wygraniu pierwszego seta 7:5, w drugim przy 5:5 źle wylądowała po serwisie i nabawiła się kontuzji kolana. Przy stanie 7:5, 5:6 i dwóch piłkach setowych dla rywalki skreczowała. Wcześniej moskwianka miała piłkę meczową, w 10. gemie drugiej partii.
W pierwszym secie Switolina z 2:5 wyrównała na 5:5, ale straciła dwa kolejne gemy. W drugiej partii Gasparian prowadziła 3:1, a przy 5:4 miała piłkę meczową. Ukrainka utrzymała podanie, a następnie uzyskała przełamanie na 6:5. W 12. gemie wypracowała sobie dwie piłki setowe i w tym momencie Rosjanka skreczowała. W ciągu godziny i 53 minut Gasparian posłała 42 kończące uderzenia przy 33 niewymuszonych błędach. Switolina miała 15 piłek wygranych bezpośrednio i 20 pomyłek.
Gasparian, która przeszła trzy operacje kolana, w ubiegłym sezonie wracała na właściwe tory. W Taszkencie zdobyła drugi singlowy tytuł w głównym cyklu (pierwszy w Baku w 2015). Ponownie znalazła się w czołowej "100" rankingu. Kilkanaście dni temu Rosjanka pokonała Switolinę na trawie w Birmingham. Było to jej drugie zwycięstwo nad tenisistką z Top 10. Pierwsze odniosła w zeszłym roku w Linzu nad Kiki Bertens.
Kolejną rywalką Switoliny będzie Maria Sakkari (WTA 32), która pokonała 6:4, 6:1 Marie Bouzkovą (WTA 115). W ciągu 66 minut Greczynka zdobyła 25 z 32 punktów przy swoim pierwszym podaniu i 11 z 13 przy siatce. Obroniła dwa z trzech break pointów i wykorzystała wszystkie cztery szanse na przełamanie. Spotkanie zakończyła z 26 kończącymi uderzeniami i 18 niewymuszonymi błędami. Bouzkovej zanotowano 10 piłek wygranych bezpośrednio i 11 pomyłek.
Wiktoria Azarenka (WTA 40) rozbiła 6:2, 6:0 Ajlę Tomljanović (WTA 49). Początek był obiecujący w wykonaniu Australijki. Prowadziła 2:0, ale straciła 12 gemów z rzędu. W trwającym 63 minuty meczu Białorusinka odparła trzy z czterech break pointów, a sama zamieniła na przełamanie sześć z 11 szans. Karolina Muchova (WTA 68) wróciła z 0:3 w drugim secie i wygrała 6:3, 6:4 z Madison Brengle (WTA 85).
The Championships, Wimbledon (Wielka Brytania)
Wielki Szlem, kort trawiasty, pula nagród 38 mln funtów
środa, 3 lipca
II runda gry pojedynczej kobiet:
Karolina Pliskova (Czechy, 3) - Monica Puig (Portoryko) 6:0, 6:4
Elina Switolina (Ukraina, 8) - Margarita Gasparian (Rosja) 5:7, 6:5 i krecz
Su-Wei Hsieh (Tajwan, 28) - Kirsten Flipkens (Belgia) 7:6(3), 6:3
Maria Sakkari (Grecja, 31) - Marie Bouzkova (Czechy, LL) 6:4, 6:1
Karolina Muchova (Czechy) - Madison Brengle (USA) 6:3, 6:4
Wiktoria Azarenka (Białoruś) - Ajla Tomljanović (Australia) 6:2, 6:0