W finale Wimbledonu 2019 Roger Federer przegrał 6:7(5), 6:1, 6:7(4), 6:4, 12:13(3) z Novakiem Djokoviciem. - Wiemy, jakim wspaniałym sportem jest tenis. To był fantastyczny mecz z wieloma świetnymi akcjami i myślę, że nasza dyscyplina potrzebuje takich spotkań. Ten pojedynek miał wszystko. Jeśli posłuży się promocji tenisa, to znakomicie - mówił na konferencji prasowej, cytowany przez portal atptour.com.
- Novak zagrał niesamowicie - kontynuował. - On popełnia niewiele błędów i, grając z nim, musisz go naciskać i być agresywny. Myślę, że dobrze się spisałem i byłem blisko. Pod tym względem mogę być zadowolony ze swojego występu. Spróbuję zapomnieć i wyciągnąć pozytywy z tego meczu. A jest ich mnóstwo.
Szwajcar nie sprostał Serbowi, choć był o krok od zwycięstwa. W 16. gemie piątego seta nie wykorzystał jednak dwóch meczboli przy własnym serwisie. - Chodzi o jedno uderzenie. W takich momentach próbujesz szukać pozytywów, starać się to traktować jako dobrą rzecz, że mecz się jeszcze nie skończył. Gdybym przed meczem miał decydować, że będzie 9:9 w piątym secie, nie byłoby to straszne. Ale zdecydowanie trudno jest po takiej okazji - przyznał.
ZOBACZ WIDEO Uwaga, duży turniej w Polsce! Przyjadą gwiazdy
- Nie wiem, czy porażka 2:6, 2:6, 2:6 nie byłaby lepsza niż ta - wyjawił. - Ale ostatecznie nie ma to znaczenia. Po takim meczu możesz czuć się rozczarowany, smutny czy zły. Mnie trudno jest opisać, co teraz czuję. Po prostu mam poczucie zmarnowanej niesamowitej szansy i nie mogę w to uwierzyć.
Dla tenisisty z Bazylei to druga w karierze porażka w finale Wimbledonu poniesiona w tak dramatycznych okolicznościach. W 2008 roku przegrał 7:9 w piątej partii z Rafaelem Nadalem. - Ten mecz był inny od tego sprzed 11 lat, bo nie było przerw spowodowanych opadami deszczu czy zapadającego zmroku. Ale miał też wyrównany przebieg czy epickie zakończenie. Oba te pojedynki przegrałem, więc to jedyne podobieństwo, jakie widzę.
Po niedzielnej porażce Federer pozostał z 20. tytułami wielkoszlemowymi w dorobku. Zapytany, czy nie boi się utraty rekordu na rzecz Djokovicia (16 mistrzostw Wielkiego Szlema) czy Nadala (18), odpowiedział: - Taki rekord to jest wielka sprawa, kiedy jesteś blisko, a potem ewentualnie go pobijasz. Od momentu, kiedy tego dokonałem, myślę inaczej. Moja motywacja pochodzi z innych miejsc. Nie z tego, by próbować pozostać na czele, bo pobiłem rekord. Jeśli dokona tego ktoś inny, będzie to dla niego wspaniałe. I tak nie możesz wszystkiego obronić. Nie po to zostałem tenisistą. Chodzi mi o to, aby spróbować wygrać Wimbledon, mieć tutaj udane występy, grać tu przed niesamowitymi kibicami na korcie centralnym i przeciw takim rywalom, jak Novak - wyjaśnił.
- Podobnie jak w przypadku porażki w 2008 roku, spojrzę na to i pomyślę: "W ostateczności to nie jest takie złe". Ale na razie boli i powinno, jak każda przegrana w Wimbledonie. Mam jednak siłę, by iść do przodu, i nie mogę czuć się przygnębiony faktem, że był to naprawdę niesamowity mecz tenisowy - dodał.
Zobacz także - Wimbledon 2019. Roger Federer: Daję ludziom nadzieję
Mecz był pełen bajecznych returnów Rogera.
Pełen serwisów potwierdzających boskie atrybuty Geniusza.
Forhendy Maestra były nie do obrony.
Kosmiczne bekhendy - poezja! Z drugiej strony siatki stał rzemieślnik i ciułacz punktów.
Wszyscy kibice dobitnie przez cały mecz pokazywali, kto zasługiwał na zwycięstwo. Statystyki są miażdżące.
Roger wygrał więcej pojedynczych punktów, więcej gemów.
Serbski chałupnik wymęczał tajbreki i tylko to go trzymało w grze. Maestro w piątym secie miał 8-7 i 40-15 przy własnym podaniu.
To był moment, kiedy ten mecz się skończył. Dalszy ciąg to było zafałszowanie. A prawda jest tylko jedna i następująca: ROGER FEDERER TO MORALNY ZWYCIĘZCA WIMBLEDONU 2019 Czytaj całość