W poniedziałek Jerzy Janowicz rozegrał pierwszy mecz od występu w halowym challengerze odbywającym się w listopadzie 2017 roku w Bratysławie. Przez ostatnie dwa lata zmagał się z kontuzją kolana i przeszedł długą rehabilitację. Nie zamierzał spieszyć się z powrotem, dlatego jego fani musieli uzbroić się w cierpliwość. Dla tenisisty najważniejsze było zdrowie, co po tak długich problemach zdrowotnych jest czymś zrozumiałym.
Powrót do rywalizacji nastąpił podczas halowego turnieju ATP Challenger Tour w Rennes, gdzie organizatorzy przyznali Polakowi dziką kartę. Janowicz uważnie rozpoczął pojedynek z Tomasem Machacem (ATP 362). Dobrze operował forhendem, a z opresji w czwartym i ósmym gemie ratował go serwis.
Przy stanie po 5 Polak wypracował break pointa i ruszył do siatki po głębokim forhendzie, zdobywając przełamanie po błędzie rywala. Nie wyserwował jednak zwycięstwa po zmianie stron i o losach premierowej odsłony zdecydował tie break. W rozgrywce tej nasz tenisista szybko uzyskał przewagę mini przełamania i pilnował wyniku. Pierwszego seta zwieńczył akcją serwis i wolej.
ZOBACZ WIDEO: Wielki problem polskich skoków narciarskich. "Poza liderami nie ma już nikogo"
W drugiej odsłonie obraz gry nie uległ zmianie. Janowicz znów wyszedł z opałów, gdy przy stanie po 1 odparł trzy kolejne break pointy. Po zmianie stron to Machac z trudem utrzymał podanie. Potem obaj pilnowali serwisu, dlatego znów decydował tie break. Tym razem 29-latek z Łodzi musiał gonić wynik, bo rozpoczął od 0-3. Udało się mu wyrównać na po 4, ale wówczas zepsuł skrót. Czech skorzystał z tego błędu i po chwili wygrał seta posyłając asa.
Ale Janowicz nie załamał się tym niepowodzeniem. Już w gemie rozpoczynającym trzeciego seta zaatakował przy podaniu przeciwnika. Po pięknym returnie po linii doprowadził do stanu równowagi. Potem wygrał dwie krótkie wymiany i przełamanie stało się faktem. W szóstym gemie Machac pomógł Polakowi w utrzymaniu serwisu, a kilka minut później oddał podanie po podwójnym błędzie.
Janowicz miał przewagę dwóch przełamań (5:2), lecz nie wykorzystał pierwszej okazji na zakończenie spotkania. Stracił serwis po podwójnym błędzie i przedłużył nadzieje reprezentanta naszych południowych sąsiadów na powrót do gry. Machac wygrał jeszcze podanie, ale na nic więcej nie pozwolił mu polski tenisista. Po dwóch godzinach i 52 minutach półfinalista Wimbledonu 2013 zakończył mecz wynikiem 7:6(3), 6:7(4), 6:4.
- Forhend śmiga - mówił Janowicz podczas grudniowych przygotowań na Teneryfie. I trzeba przyznać, że w poniedziałek było to widać na korcie. Dobrze funkcjonował serwis (19 asów), a i return odegrał ważną rolę w kluczowych momentach. Jak na pierwszy mecz od 26 miesięcy, to były 14. tenisista świata zaprezentował się bardzo solidnie.
Janowicz zdobył cztery punkty do rankingu ATP i we wtorek będzie miał dzień wolny. W środę jego przeciwnikiem będzie rozstawiony z 10. numerem Francuz Constant Lestienne (ATP 225). Łodzianin zgłosił się również do debla w parze z Szymonem Walkowem. Na ich drodze w I rundzie staną grający z dziką kartą Francuzi Evan Furness i Valentin Royer.
Open de Rennes, Rennes (Francja)
ATP Challenger Tour, kort twardy w hali, pula nagród 46,6 tys. euro
poniedziałek, 20 stycznia
I runda gry pojedynczej:
Jerzy Janowicz (Polska, WC) - Tomas Machac (Czechy) 7:6(3), 6:7(4), 6:4
Zobacz także:
Australian Open: Serena Williams i Karolina Woźniacka w II rundzie
Australian Open: porażki rozstawionych Denisa Shapovalova i Borny Coricia