Z Kalisza dla WP SportoweFakty, Mateusz Kozanecki
W dniach 6-7 marca w hali Arena w Kaliszu odbędzie się mecz Pucharu Davisa, w którym reprezentacja Polski zmierzy się z Hongkongiem. Faworytami pojedynku będą Biało-Czerwoni. Dużym handicapem będzie fakt rozgrywania spotkania u siebie, co podkreślił w rozmowie z WP SportoweFakty nowy kapitan drużyny Mariusz Fyrstenberg.
Mateusz Kozanecki, WP SportoweFakty: Czy - będąc jeszcze zawodnikiem - myślał pan o tym, że zostanie kapitanem reprezentacji Polski w Pucharze Davisa?
Mariusz Fyrstenberg, kapitan reprezentacji Polski: Jako zawodnik na pewno nie. Później, po skończeniu kariery miałem to z tyłu głowy, ale nic w tym kierunku nie robiłem. Następnie odezwał się do mnie prezes Mirosław Skrzypczyński z pytaniem, czy byłbym zainteresowany. Praca z zawodnikami zawsze jest dla mnie interesująca. Bardzo dobrze czuję się w tym klimacie.
Po drugie, Puchar Davisa to wydarzenie, które rządzi się własnymi prawami. Tutaj każdy może wygrać. To powoduje bardzo dużą presję, zawodnicy się spinają, albo grają życiowy tenis. Jako zawodnik bardzo przeżywałem te mecze, jako trener tym bardziej będę przeżywał.
ZOBACZ WIDEO: Skoki narciarskie. Piekielnie trudne zadanie Dawida Kubackiego. "Stefan Kraft się obroni!"
Większy stres pojawił się u pana przed debiutem w roli zawodnika czy kapitana?
Mimo wszystko jako tenisisty. Wiadomo, tenis jest sportem indywidualnym. Zawodnik sam podejmuje decyzje na korcie.
Mecze bardziej to przeżywam jako kibic, w pewnym sensie, jako członek rodziny. To też jest nieprzyjemne, bo gdy zawodnik jest na korcie, to ma większy stres na początku, a potem, cokolwiek by się nie działo, nerwy puszczają. Jako trener siedzisz, oglądasz mecz z boku. Stres jest trochę mniejszy, ale jest ciągły - od pierwszej piłki do ostatniej.
Śledzi pan wyniki polskich tenisistów na arenach międzynarodowych?
Śledzę regularnie, jak wygląda polski tenis, jak nasi zawodnicy radzą sobie na świecie, więc nie muszę robić dodatkowego przygotowania. Interesuję się tym i łatwo mi to przychodzi. Ponadto polski tenis, zarówno żeński, jak i męski, bardzo idzie w górę. Dawno nie mieliśmy tak dobrych perspektyw na wyniki, jak teraz. Cieszę się, że jestem tego częścią.
Zdarza się panu oglądać także mecze z mniejszych turniejów, gdzie grają młodzi zawodnicy?
Oczywiście. Często oglądam, gdy jest przekaz w internecie np. z kamerki. Mamy trochę zawodników i są przede wszystkim młodzi. Czy to Indie, czy Australia, zawsze jest podgląd i bardzo się z tego cieszę, że mogę śledzić ich postępy i ich wspierać.
Wybór składu reprezentacji na Puchar Davisa to trudne zadanie?
Czasem wybór jest bardzo ciężki, bo trzeba komuś powiedzieć: "nie, nie zagrasz". Uważam, że to jest najtrudniejsze, ale sam byłem zawodnikiem, gdzie nieraz dostawałem czarną polewkę, więc takie życie zawodnika w reprezentacji.
Czy obok Łukasza Kubota jest zawodnik - może z młodego pokolenia - z potencjałem na osiąganie dobrych wyników w deblu i nawiązanie do występów pana wraz z Marcinem Matkowskim?
Mamy fajnych deblistów, m.in. parę Szymon Walków - Karol Drzewiecki, którzy odnoszą sukcesy na poziomie challengerowym. Mamy też dobrego zawodnika - Jana Zielińskiego, który skończył uczelnię w USA, także jeszcze się nie wybił, ale wygrał dużo zawodów ITF. Buduje swój ranking i już teraz jest zawodnikiem na poziomie challengerowym. Uważam, że będzie topowym deblistą.
Przed reprezentacją Polski mecz z Hongkongiem. Czy to najbardziej egzotyczny rywal Biało-Czerwonych?
Muszę przyznać, że tak. Może razem z Algierią, Nigerią czy RPA. Nowe zasady sprawiają, że nie ma ograniczeń geograficznych, wobec czego każdy może zagrać z każdym. To jest fajne. Przez piętnaście lat mojej gry w reprezentacji mierzyliśmy się praktycznie z tymi samymi zespołami. Teraz to się zmienia. Cieszę się, że gramy z Hongkongiem u siebie, a nie na wyjeździe. Jest to bardzo duże odciążenie dla naszych zawodników, którzy nie muszą podróżować na to spotkanie.
Czytaj także:
- Challenger Cherbourg: Szymon Walków bez zwycięstwa w deblu
- Stefanos Tsitsipas o meczu z Hubertem Hurkaczem. "Grał bardzo dobrze swoim cudownym bekhendem"