Tenis. Kacper Żuk: Człowiek gra dla rankingu, ale zdrowie jest najważniejsze

Materiały prasowe / Andrzej Szkocki / Pekao Szczecin Open / Na zdjęciu: Kacper Żuk
Materiały prasowe / Andrzej Szkocki / Pekao Szczecin Open / Na zdjęciu: Kacper Żuk

Kacper Żuk zadebiutuje w Kaliszu w rozgrywkach Pucharu Davisa podczas meczu z Hongkongiem. Do Polski przyleciał prosto z Calgary, gdzie osiągnął życiowy sukces, notując półfinał turnieju ATP Challenger.

Dominika Pawlik, WP SportoweFakty: Wrócił pan z Kanady, gdzie już też zostały potwierdzone przypadki koronawirusa. Czy choćby w samolocie zachowano jakieś szczególne środki ostrożności?

Kacper Żuk, reprezentant Polski w Pucharze Davisa: Zostałem poproszony o wypełnienie druczku w samolocie. Musiałem napisać, gdzie ostatnio byłem i jakie mam plany na kolejne dni. Linie lotnicze martwią się, bo to ogromne zagrożenie. Jedna osoba na pokładzie może zarazić kolejne. Jeżeli ktoś z mojego lotu okaże się chory, to dostanę informację, żebym sam mógł się zbadać.

Czy koronawirus determinuje plany tenisistów? 

Na razie ATP reaguje dość szybko. Z dnia na dzień odwoływane są kolejne challengery. ATP dba o nas i nie chce ryzykować zdrowiem zawodników, bo jest ono najważniejsze. Po Pucharze Davisa będę trenował dwa tygodnie na miejscu. Zobaczymy, jak sytuacja się rozwinie. Na pewno jednak będę brał pod uwagę sytuację, jaka występuje w krajach, gdzie miałbym grać w turniejach. Człowiek gra dla rankingu, ale zdrowie jest najważniejsze.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: dopiero marzec, a bramkę roku już znamy? Fenomenalny wolej!

Szybki powrót do Polski z turnieju w Calgary i od razu treningi razem z kadrą Pucharu Davisa. Nie miał pan problemów z jet lagiem?

Lot powrotny miałem niemal od razu po przegranym półfinałowym meczu. Byłem w Polsce w niedzielę w południe. Już dwie noce jestem na miejscu, normalnie je przespałem. Czuję się normalnie, błyskawicznie się zaaklimatyzowałem.

Jak to się w ogóle stało, że wybrał pan wyjazd do Kanady na jeden turniej? Zwykle zawodnicy planują dłuższe cykle. 

Zgłosiłem się do dwóch turniejów. Z trenerem stwierdziliśmy, że jeśli dostanę się do Calgary albo Columbus, to polecę spróbować swoich sił. Tak też się stało, choć miałem wątpliwości, bo źle się czułem fizycznie po turnieju w Koblencji. Stwierdziłem, że polecę i spróbuję, skoro się dostałem. Wyszło spontanicznie, a wynik był dużo lepszy niż się spodziewałem. Zagrałem kilka fajnych meczów z dobrymi zawodnikami, a to tylko buduje.

Może to dobra recepta: spontaniczny wyjazd bez konkretnych oczekiwań?

Możliwe, że tak. Rozmawiałem z Hubertem Hurkaczem o tym, jak to wyglądało u niego, kiedy miał podobny ranking do mojego. Jeździł nawet na drugi koniec świata, bo trzeba przejść przez ten etap i szukać swoich szans. Siedzenie w Europie i granie turniejów ITF z pulą 15 i 25 tysięcy nie ma większego sensu. Jeśli jest taka opcja, to trzeba próbować swoich sił na całym świecie.

Pokonał pan w Calgary najwyżej rozstawionego Vaska Pospisila, który w przeszłości był 25. rakietą świata. 

Warunki były ciężkie. Graliśmy tam piłkami Penn, z którymi pierwszy raz w życiu miałem do czynienia. Cały czas były twarde, trzymały ciśnienie. Było bardzo szybko, krótkie wymiany. Wszystkie mecze bazowały na serwisie i dobrym returnie. Trzeba było wykorzystywać pojedyncze szanse. Tak właśnie było z Vaskiem, końcówkę trzeciego seta to ja dobrze zagrałem. Uznałem, że muszę zagrać agresywniej, bo doświadczenie było po jego stronie. Taktycznie mógł to rozegrać lepiej niż ja. Zagrałem dobrze, przełamałem go i utrzymałem serwis. Wychodząc na ostatniego gema czułem już, że ten będzie mój i wygram mecz.

To najcenniejsze zwycięstwo w karierze? 

Mecz z Dennisem Novakiem grałem dla reprezentacji w turnieju ATP Cup. Było to moje pierwsze zwycięstwo w imprezie pod egidą ATP. Możemy porównać te dwa zwycięstwa, ale chyba cenniejsze było to z Austriakiem, mimo że Vasek jest w świetnej formie. Takiego zawodnika jak ja, budują oba te zwycięstwa.

Miał pan jakiś cel przed sezonem? Czy zmienił się w związku z dobrymi wynikami w pierwszych miesiącach roku?

Nie. Podchodząc do sezonu, nie stawiałem sobie celów wynikowych i rankingowych. Chcę trenować, doskonalić siebie. Co ma być, to będzie. Zobaczymy, czy ciężka praca się opłaci. To buduje dodatkową presję i to niepotrzebne.

Zadebiutuje pan w Pucharze Davisa. Czy powołanie było zaskakujące?

Już wcześniej wiedziałem, że skład będzie młody, Hubert Hurkacz i Łukasz Kubot nie zagrają. Brałem pod uwagę, że wystąpię w Kaliszu. Sam fakt czy będę grał rozstrzygał się pewnie w ostatnich dniach, zarówno dzięki mojej dyspozycji, jak i niestety przez to, że Daniel Michalski nabawił się kontuzji. Dam z siebie wszystko.

Gra w kadrze to coś wyjątkowego? 

Marzeniem każdego zawodnika jest założyć koszulkę z orzełkiem i zagrać dla reprezentacji. To buduje dodatkową motywację, ale postaram się podejść do tego tak, jak do kolejnego meczu. Zwycięstwo jeszcze bardziej mnie zbuduje i przyczynię się do pomocy kadrze.

Wybiegając w przyszłość: sportowcy, głównie z innych dyscyplin, marzą o igrzyskach. Jak jest z panem?

Jednak największym wydarzeniem dla tenisisty są turnieje wielkoszlemowe. Igrzyska oczywiście są wielką imprezą, w 90 proc. sportów to najważniejsza impreza w trakcie całej kariery. W tenisie tak nie jest, zawodnicy skupiają się na szlemach. Zagranie na igrzyskach raz na cztery lata, to też coś wyjątkowego. Jeżeli kiedyś mi się to uda, to będzie na pewno super przeżycie.

Czytaj też: 
-> Tenis. "Challenge" w kolejnym turnieju na mączce. Tenisiści będą mogli weryfikować ślady w Madrycie
-> Tenis. Puchar Davisa. Zmiana w składzie Polski na mecz z Hongkongiem

Komentarze (1)
avatar
Trzygrosz54
3.03.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dobry,mądry sposób myślenia. Teraz pozostaje trenować,unikać kontuzji i mieć szczęście do losowań w nieodwołanych turniejach , aby jak najszybciej zapukać do 1-szej 100-tki.....