Ze względu na pandemię koronawirusa Lucas Pouille w ostatnich tygodniach ograniczył przebywanie w przestrzeni publicznej. - Czuję się całkiem dobrze. Wraz z przyjaciółmi dzielę dom, który wynająłem na południu Francji. Posiadłość ma tę zaletę, że jest kort tenisowy. Zdawałem sobie sprawę, że przebywanie przez tak długi czas w moim domu w Boulogne-Billancourt bez odbijania piłki byłoby trudne, a dzięki temu mam to szczęście, że mogę trenować i ćwiczyć w ogrodzie, co pozwala mi zabić czas - mówił w rozmowie z France TV.
Rozgrywki tenisowe zostały zawieszone do 13 lipca. Dla tenisistów to trudna sytuacja. - Gdy wrócimy, najtrudniejsze dla nas będzie wejście w rywalizację. Ponowne rozgrywanie meczów i walka o jak najlepsze wyniki. Ale to nie jest tak, że teraz nic nie robimy. Pod względem fizycznym będziemy gotowi - stwierdził.
Francuz, który z powodu kontuzji nie wystąpił w Australian Open, ma nadzieję, że zagra w Rolandzie Garrosie. Poparł decyzję organizatorów, którzy przełożyli paryski turniej z przełomu maja i czerwca na jesień.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film
- To będzie dziwne, ale najważniejsze, by Roland Garros się odbył - podkreślił. - Rok bez tego turnieju byłby smutny, dlatego cieszę się, że organizatorzy podjęli taką decyzję. Wyobrażam sobie, jak francuska telewizja pokazuje turniej i wszyscy cieszą się, że można grać. Wiem, że niektórzy tenisiści trochę narzekali, ale odwołano cały sezon na kortach ziemnych, więc działacze zostali zmuszeni do poszukania nowego terminu. To ważne również dla sponsorów.
Pouille dołączył również do apeli, by pozostać w domach. - Kiedy słyszę, że w Chinach niedawno ponownie otwarte teatry i restauracje znów musiały zostać zamknięte z powodu nowych przypadków zarażeń, zdaję sobie sprawę, że najważniejsze jest zdrowie. Sport, podobnie jak pozostałe wydarzenia, należy odłożyć do momentu, gdy wszyscy będą bezpieczni - podkreślił.
Amelie Mauresmo uważa, że tenisiści w tym roku nie wrócą do gry. "Będziemy musieli postawić kreskę"